Tak wiem zawaliłam po całości,też wiem że nie usprawiedliwia mnie nic.Jeśli ktoś jeszcze tutaj zagląda to właśnie dla niego piszę to wyjaśnienie.Nowa szkoła to i nowe w większej ilości obowiązki,moje prywatne życie też takie kolorowe nie jest.Uczucie w ciągu tygodnia stracić trzy bliskie osoby.Natłok spraw z tym związanych nie pozwala mi mieć chwili dla siebie i innych ważnych osób.Sama przed sobą nie chciałam się przyznać że do tego bloga straciłam wene oraz dalszą koncepcję co ma się tutaj dziać.Przepraszam was jako czytelników oraz wspaniałą dającą mi wiele wsparcia drugą autorkę.Kiedyś tutaj powrócę (chyba)...
Na wczorajszej mszy świętej żałobnej usłyszałam takie słowa które moim zdaniem są kluczowe dla nas ludzi którzy stracili bliskich lub są w żałobie po ich śmierci:
"Płaczemy jak ktoś bliski odchodzi ale czy łzy,gorycz czy nawet żal do kogoś tam na górze zbliży zmarłego do wieczności u boku Ojca? Nie opłakuj człowieku zmarłego tylko uświadom sobie że za chwilę może Ciebie wezwie Bóg do siebie.Nie odkładaj ważnych spraw na później.Co jak przed śmiercią nie zdążysz powiedzieć dziewczynie,chłopakowi,ojcu czy matce jak bardzo ich kochasz i jak są dla ciebie ważni??"