piątek, 27 listopada 2015

Dwudziesty trzeci

PERSPEKTYWA JAGNY:
Obudziłam się w objęciach Bartka. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, ale jakoś dziwnie się speszyłam jak chłopak się przebudził i spojrzał na mnie. 
-Witam kochanie <zbliżył swoją twarz do mojej z tym urokliwym uśmiechem>
-Bartek... <szepnęłam przystawiając dłoń między swoją, a Jego twarzą> Dajmy sobie czas, za szybko się to potoczyło. Ja muszę wiedzieć co z Krzyśkiem i Dawidem <zamartwiałam się>
-Przepraszam <chłopak zszedł z łóżka i patrzył na mnie z pożądaniem> Dzisiaj o 13 mamy samolot do Polski, dziećmi zajmą się Wojtek i para znajomych.
-Dziękuję, że wszystko załatwiłeś <wstałam i ubierałam szlafrok>
-Nie ma za co, też się martwię o chłopaków <był zdenerwowany>

Zjedliśmy śniadanie dopinając jeszcze szczegóły naszego wylotu. Bartek wykonał jeszcze telefon do trenera z prośbą o urlop, a gdy wyjaśnił przyczyny tej decyzji, dostał go bezproblemowo. Ustaliłam z Wojtkiem, że jakby coś się działo, to ma dzwonić, zostawiłam, jakby "instrukcję obsługi" bliźniaczek, ale nie raz mi pomagał przy kąpieli, czy ubieraniu, więc mam nadzieję, że sobie poradzi.
Przyjmujący zadeklarował, ze pozmywa naczynia, a my poszliśmy się spakować. Gdy zapinałam walizkę, do mojej sypialni przyszedł Antek i Wojtuś. 

-Mami, gdzie jedziemy?  <zainteresował się mój synek>
-Kochanie <musnęłam Jego czółko ustami> mamusia z wujkiem Bartkiem musi wyjechać, ale Wy zostaniecie z dziewczynkami i wujkiem Wojtkiem.
-A dokiąd? <był niepocieszony>
-Do Polski, wujek Krzysiu i Dawid mieli wypadek, mamusia musi polecieć do Nich, bo są w szpitalu, wiesz, na kilka dni <przytuliłam smyka>
-Spoko ciocia, my pomożemy przy dziewczynkach <uśmiechnął się do mnie Antoś i również przytulił, na co odwzajemniłam uśmiech>
-Jagna! gotowa? <do pokoju wszedł nawołując mnie już z dołu Bartek, a na widok wtulonych do mnie chłopców oparł się o futrynę i uśmiechnął>

Na lotnisko odwiózł nas Wojtek z chłopcami, a moje córeczki zostały pod opieką żony kolegi z klubu chłopaków. Po odprawie odlecieliśmy. Cały lot nie mogłam pozbierać myśli, chciało mi się płakać od tych czarnych scenariuszy siedzących w mojej głowie. 

-Spokojnie, na pewno nic poważnego się nie stało, bo już by portale społecznościowe huczały <Bartek próbował podnieść mnie na duchu>
-Obyś się nie mylił <burknęłam a chłopak objął mnie i wtulił w siebie>

 Obudziłam się podczas lądowania, trzymając głowę na ramieniu Bartka. Ok 21 wraz z torbami wbiegliśmy pod uzyskany przez Bartka od Iwony adres szpitalu. Podbiegłam do pielęgniarki i próbowałam uzyskać jakichkolwiek informacji na temat stanu zdrowia chłopaków.

-A przepraszam, pani jest kimś z rodziny poszkodowanych?
-Tak, Krzysztof Ignaczak to mój wujek, a Dawid Dryja - przyjaciel.
-Pan Krzysztof przeszedł bardzo skomplikowaną operację, niestety jeszcze się nie wybudził, Jego stan jest poważny. Prawdopodobnie grozi Mu niedowład prawej strony.
-A Dawid? Co z Dawidem Dryją? <byłam bliska płaczu, na co podszedł do mnie Bartek i objął mnie swoim ramieniem>
-Niestety nie jest pani nikim z rodziny
-Proszę mi powiedzieć <zaczęłam szlochać, to było ponad mnie> To mój przyjaciel
-Mogę tylko powiedzieć, że Jego stan jest stabilny i nie ma żadnych poważnych obrażeń <oznajmiła i po moich podziękowaniach odeszła>

Wtuliłam się w Bartka. Jak to Krzysiek nie będzie mógł chodzić? Jaki niedowład do cholery, przecież On jest silny! Wyjdzie z tego, to pewnie pomyłka!! <biłam się z myślami>
Gawryszewski przywitał się z Iwoną, ja usiadłam z boku przed salą Dawida. Nagle wyszedł z Niej lekarz.

-Doktorze co z Nim?
-A Pani jest kimś z rodziny?
-To mój przyjaciel <widziałam, że nie przekonałam Go tą odpowiedzią> prawie jak brat <zaznaczyłam>
-No dobrze <uśmiechnął się> Jego stan jest dobry, jest przytomny, wybudził się już. Ma złamane żebro oraz bark, ale to nic poważnego. Już opatrzyliśmy ranę łuku brwiowego i nie jest ona głęboka, aczkolwiek podlegała szyciu. 
-Mogę do Niego wejść? <spytałam z nadzieją>
-Ale tylko na  chwilę, jest osłabiony <dodał>
-Dziękuję <byłam szczęśliwa>

Wzięłam dwa głębokie wdechy i weszłam do sali Dawida. 
-Cześć <odezwałam się nieśmiało>
-Ja-gna... <wyszeptał> 
Podeszłam bliżej i usiadłam na krzesełku obok łóżka chłopaka, a On wysunął mi dłoń, którą uścisnęłam.
-Jak Igła? <wysilił się na pytanie> 
-Ponoć nie najlepiej, jeszcze się nie wybudził 
-Cholera moja wina <obwiniał się>
-Co Ty gadasz? <spytałam głaskając Jego dłoń>
-Jagna, pokłóciliśmy się: Krzysiek prowadził, zacząłem temat Twój i Iwony...że powinien z Nią pogadać, że przecież Wy byłyście przyjaciółkami i musicie się wspierać. On zaczął się denerwować, że co On może, że jesteście obydwie uparte...
-Dawid... <szepnęłam, a z oczu popłynęły mi łzy> To nie Twoja wina <przytuliłam się do Niego>
Przepraszam, pójdę zobaczyć co z Krzyśkiem <oznajmiłam, na co pokiwał głową z pokrzepiającym uśmiechem>
-Cieszę się, że przyjechałaś <oznajmił pokasłując, gdy stałam już w drzwiach, na co odwróciłam się i obdarzyłam Go uśmiechem>

Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do Bartka i Iwony. Za namową chłopaka pojechaliśmy do Ignaczaków. Ani słowem nie odezwałam się do Iwony. Przywitałam się z dzieciakami i poszłam się umyć. Gdy wróciłam do pokoju z łazienki zawołał mnie Sebek na kolację. 
-Ciociu uśpisz mnie? <przytuliła się do mnie Domi, gdy kończyłyśmy posiłek>
-Jasne aniołku <przytuliłam kruszynkę i musnęłam Jej czubek głowy ustami>

Dominiczka poszła się umyć, a ja dokończyłam kolację. Bartek bawił się z Sebastianem, a ja poszłam uspać małą księżniczkę. 
-Ciociu tatuś wróci prawda? <spytała popłakując, na co przytuliłam Ją mocno>
-Jasne kochanie <uspokoiłam małą i przeszłam do czytania bajki>

Gdy dziewczynka spała wróciłam do pokoju, który miałam zajmować, kiedy się położyłam do pokoju wszedł Bartek.
-Rozmawiałem z Iwoną...
-Super <westchnęłam>
-Jaguś! <zaśmiał się> W tej sytuacji chyba musicie sobie nieco wyjaśnić <zmienił ton głosu na poważny>
-Masz rację, ale nie dziś <oznajmiłam, a chłopak złożył na mym policzku całusa i zniknął zamykając za sobą drzwi>
_________________________________________________________________
Jak sądzicie...czy jednak dziewczyny w tej sytuacji się pogodzą  czy będą obwiniać?
Czy Igła wyjdzie z tego? No i czy Jagna i Bartek ulegną planom swoich pociech i coś między Nimi zaiskrzy? xD
Pozdrawiam ;**
~SKRzAcik 

4 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że one sobie wyjaśnią i będą się wspierać w takiej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Życie lubi płatać nam różne figle... Zapraszam na 31 rozdział http://niekazdemarzeniasiespelniaja.blogspot.com/2015/12/rozdzia-31.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na 32 rozdział... Co raz więcej problemów...
      http://niekazdemarzeniasiespelniaja.blogspot.com/2015/12/rozdzia-32.html
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Tak szczerze to ja tu czekam dluuuugi czas na jakisc rozdzial wiec moze tak w ramach swiat cos sie tu pojawi

    OdpowiedzUsuń