niedziela, 1 listopada 2015

Dwudziestka jedynka

Następnego dnia wstałam obudzona szmerami. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Gawryszewskiego stojącego przed swoją szafą w samym ręczniku. Momentalnie przymknęłam oczy, aby mnie nie zauważył, po czym wyszedł. Nie mogłam już zasnąć, więc zeszłam po chwili na dół ubierając po drodze szlafrok. Gdy weszłam do kuchni chłopaki akurat zbierali się na trening. Bartek zmywał naczynia po śniadaniu, a Wojtek siedział wciąż przy stole pijąc kawę i wpatrując się w telefon.
-Ty byś skończył z tym romansowaniem <zażartował Bartek>
-Co zazdrosny? <zaśmiał się Wojtek> a tak serio, to trzeba zaspokoić fanki na Insta i Snapie
-Ciężkie masz życie chłopcze <westchnęłam wchodząc do kuchni>
-Cześć, wyspana? <zagaił Bartek stawiając kubek kawy przy moim miejscu przy stole>
-A owszem, masz całkiem wygodne łóżko. Ale przysypiałam już u siebie gdy śpiewałeś Lilce kołysanki <zachichotałam na owe wspomnienia>
-Śmiejesz się ze mnie? <oburzył się>
-Skądże <spuściłam głowę ze znaczącym uśmieszkiem>
-Wojtek no zbieraj się! <przestrzelił potylicę koledze ze ślipiami wlepionymi w ekran telefonu>
-Z kim Ty tam tak romansujesz?
-Fanki zaspokaja <wyśmiał Go Bartek>
-Już nie, tu akurat z Karolem i Andrzejem konwersacje prowadzę <wytknął nam język>
-Tato, już jedziesz? <spytał Nikodem wchodząc do kuchni wraz z Wojtusiem za rękę>
-Tak smyku <podszedł do Niego tata i wziął obydwóch na ręce>
-Chłopcy zrobię Wam śniadanie, ok? Płatki z mlekiem? <uśmeichnęłam się do malców>
-Jasne <odpowiedzieli chórkiem>
Podgrzewałam mleko i kładłam na stole płatki dla chłopców, gdy zobaczyłam Nikodema wtulonego w Bartka, chłopiec objął tatę a jedna rękę trzymał w Jego kieszeni. Po chwili uśmiechną się znacząco do mojego Wojtka, na co Ten pokazał Mu kciuka w górę.
-Młody gdzie te ręce? Masz swoje kieszenie, tak nie ładnie <upomniał Go tata>
-Przepraszam. ale tato ja w piżamie nie mam kieszeni <wytłumaczył chłopiec>
-To na górę mądralo przebrać się <polecił> Wojtek gotowy!? <nie miał sił do przyjmującego>
-Yhym <chyba nie był do końca świadomy tego, co mówi, bo mruknął wpół przytomnie>
-Ja idę <zmierzał do drzwi zdenerwowany na kumpla> Wojtek!!! <wydarł się>
-Idę <mruknął i wyszedł>
-Chłopcy, co Wy tam spiskujecie, co? <spytałam podejrzliwie>
-Myyy? niic! <udawali niewiniątka>
-Ta jasne <westchnęłam> Dobra jedzcie 

PERSPEKTYWA BARTKA:
Wyszliśmy z Włodim z domu i wsiadając do auta podjechaliśmy pod halę, bo było już późno. Gdy wszedłem do szatni i zdjąłem bluzę z kieszeni wyleciała jakaś kartka. Podniosłem ją, a moim oczom ukazał się napis...dziecięcy napis: "PODOBARZ MI SIĘ~jaqa". Zacząłem się śmiać i gdy Wojtek podszedł wybuchnął również niepohamowanym śmiechem.
-Ty!!! Ty Jej może słownik kup na pierwszą randkę <zaśmiał się chłopak>
-Imbecylu, nie widzisz że to nie Jej pismo?
-Moje też nie <nerwowo zaprzeczył>
-A nie widzisz że to dziecięce, drukowane kulfony <spytałem z litością>
-Ano fakt <olśniło Go nagle>
Ruszyliśmy za resztą chłopaków na salę treningowa, gdzie oddaliśmy się ćwiczenia. Po treningu wróciliśmy do domu, gdzie Jagna przygotowywała już obiad zagadując coś do dziewczynek leżących w kojcu, który postawiła obok siebie. Nagle obok nas pojawili się chłopcy spoglądając na siebie przebiegle.
-Chłopaki co Wy kombinujecie? <zagaiłem podejrzliwie>
-Myyyy? Nic <niewiniątka...pffff>
-Nonono lepiej do słownika zajrzyjcie jak się pisze co niektóre wyrazy <prychnąłem, a Oni skrzywili się do siebie kręcąc głowami, że Ich plan się nie powiódł>
-A jak chcecie lekcji podrywu, to ja śmiało udzielę <odezwał się Wojtek>
-Ty się pohamuj trochę i żadnych lekcji Im nie udzielaj <zaznaczyłem>
-Ale dlaczego? <oburzył się przyjmujący>
-Tak dla bezpieczeństwa <zaśmiałem się>
Zjedliśmy obiad, a Jagna karmiła Nataszkę.
-Zjedz, ja Ją nakarmię <posłałem Jej ciepły uśmiech i przejąłem od Niej naczynie z kaszką oraz malutką>
-Dziękuję <uśmiechnęła się promiennie, a chłopaki z wujkiem zaczęli coś szeptać między sobą>
-Nie mam na dzisiaj żadnych planów, więc mogę zając się dzieciakami, a Wy gdzieś pójdziecie się zrelaksować <zaproponował Wojtek, choć bardziej zabrzmiało to jak nakaz>
-Bardzo chętnie, ale dziś nie byliśmy nigdzie na dworze, więc chciałam dzieciaki wziąć na spacer
-To ja wezmę Nikodema i pójdziemy razem <odezwałem się>
-Pewnie  <powiedziała zajadając się ogórkową>
-To idę z Wami <wyszczerzył się Wojtek, który, dam sobie rękę uciąć, że przejął plan od chłopców>


Poszłam do łazienki, aby poprawić makijaż, po chwili uchyliły się drzwi.
-Ubrać w to dziewczynki? <wszedł Bartek z dwiema bluzami dla Małych zawieszonymi na palcach za kapturki>
-Tak, możesz Im to założyć <uśmiechnęłam się spoglądając na ciuszki>
-Dobra, to idę do Nich i za chwilę jesteśmy gotowe, tylko umyję ręce <podszedł do zlewu>
Wymieniliśmy kilka zdań. Akurat kończyłam malować rzęsy, a Bartek wycierał już ręce, gdy nagle ktoś zamknął drzwi od łazienki. Niestety nie miały one zamka, tylko były na klucz…nie zauważyliśmy nawet, kiedy ten Ktoś wyjął kluczyk z wewnątrz i zamknął nas z tamtej strony. 
-Ej!? <podeszłam do drzwi i walnęłam zaciśniętą pięścią w ich powierzchnię>
-Włodarczyk!!! Doigrasz się kiedyś <rozbawiony całą  sytuacją Bartek oparł się o ścianę obok mnie>
Po chwili usłyszeliśmy zamykane drzwi wejściowe. 
-Wziąłem dzieciaki...Wy możecie odpocząć <dobiegł nas Jego głos z zewnątrz przez uchylone okno>
-<oparta plecami o drzwi osunęłam się na ziemię>  Zabiję Go, niech On mi tylko wróci do domu <wnerwiłam się>
-No to odpoczywajmy co? <roześmiał się środkowy>
-Idealne miejsce na to <burknęłam, lecz po chwili oboje parsknęliśmy śmiechem>
-No to musimy umilić sobie te godziny spędzone w swoim towarzystwie <usiadł koło mnie>

-Na początek, to Ci powiem, że nasi chłopcy coś kombinują 
-To wiem...poczekaj coś Ci pokażę <wstał, nerwowo przeszukał kieszenie spodni i po chwili rozwijał już jakąś kartkę> 
-Co to? <stanęłam obok Niego i chwyciłam skrawek zapisanego  papieru> Hahhaha co to? <parsknęłam śmiechem>
-No co? 
-Nic nic, ale synów to mamy udanych <zaśmiałam się>
-Ale że tak razem? <zapewne udał jedynie zdziwionego i wygłupiał się, na co spojrzałam na Niego z litością>
-Ale Ty głupi jesteś <pocisnęłam pięścią w Jego bark>
-I jak Ci sie podoba ta przeprowadzka? <usiadł na krawędzi wanny, gdzie po chwili podeszłam i zajęłam miejsce obok>
-No byłam sceptycznie nastawiona, ale przydało mi sie to odcięcie od problemów, przeszłości. Dzieciaki się zaaklimatyzowały i to jest najważniejsze 
-No widzisz <wyszczerzył się> Wiem, że dużo ostatnio przeszłaś, ale bardzo dobrze sobie radzisz.
-Dzięki <odwzajemniłam uśmiech> A jak Ty sobie radzisz po stracie Agi, Nikuś Cię o Nią nie pyta? Bo ja się boję tego momentu, gdy dzieciaki zapytają o ojców. 
-Ale Wojtek wie przecież o Maurycym i Matim 
-No tak, ale wiesz, będzie dorastał i zadawał więcej pytań,a dziewczynki...ehhh jakoś obawiam sie tego i tyle
-Przestań, będzie dobrze <podtrzymywał mnie na duchu>  Jasne, że pyta, ale wie że mama nad nami czuwa z nieba. Na początku byłem cholernie zły na los, na Boga, że zabrał mi Ją, ale zrozumiałem, że przecież mogłem zostać sam, a tak mam tego małego, kochanego urwisa <wymusił uśmiech> Żałujesz? <zadał pytanie>
-Czego? <nie rozumiałam o co Mu chodzi>
-No że związałaś się z Mateuszem i Twoje życie się tak potoczyło? <sprecyzował>
-Nie, bez Nich nie miałabym dzieciaków, które nadają mi motywacji do życia
Rozmawialiśmy chwilę z Bartkiem i jak to bywa w szczerych rozmowach rozkleiłam się troszeczkę. Chłopak przytulił mnie na co przymrużyłam oczy i wtuliłam głowę w Jego klatkę piersiową. Siatkarz zażartował i zaczęliśmy sie śmiać...straciliśmy równowagę i  runęliśmy do wanny. Na szczęście chłopak zdążył podłożyć rękę pod głowę i nie doznał żadnych obrażeń. Ja również ponieważ to On zamortyzował mój upadek.  Wybuchliśmy śmiechem i po chwili próbowałam wstać, lecz wbiłam Mu łokieć w żebra. Ponowiłam próbę ratunkową i moja twarz zawisła tuż nad twarzą Gawryszewskiego. Spojrzałam w Jego oczy, On w moje...spuściłam wzrok na Jego usta, co również uczynił...nagle klucz w zamku się przekręcił i do pomieszczenia wszedł Włodarczyk.
-Sorry! <uniósł ręce w geście poddania się i wycofał się, po czym zamknął drzwi>
Wyszliśmy z wanny wciąż śmiejąc się z przyjmującego i wychodząc z łazienki zeszliśmy do salonu, gdzie Wojtek zabawiał dzieciaki.
-Stary to nie tak jak myślisz <zaczął tłumaczyć się Bartek>
-Jasne jasne, ale powiem jedno, macie inteligentne dzieci 
-Ty to jesteś zawzięty na swoje durne wyobrażenia <pokręciłam głową i udałam się do kuchni przyrządzić kolację>
Zjedliśmy posiłek i chłopcy udali sie na trening zabierając ze sobą Wojtka-Juniora i Nikodema, a ja karmiłam dziewczynki. Ok 20 wrócili spowrotem, gdy właśnie kąpałam pierwszą z moich dam. 
-Daj Nataszę wytrę Ją i ubiorę, a Ty umyj drugą <zaproponował Bartek>
-Dzięki <Posłałam Mu dziękczynny uśmiech>
-Wojtek czy to był Twój plan, aby nas zamknąć w tej łaziece? Powinnam Cię udusić za to! <zaczęłam rozmowę, gdy w drodze do pokoju Lilki minęłam w przedpokoju Włodarczyka>
-Marudzisz, ja widziałem, ze nie mieliście nic przeciwko temu <wyszczerzył sie cwaniacko>
-Wiesz co! Żeby mi to było ostatni raz i ja wiem co Ty planujesz i jeszcze dzieci w to angażujesz 
-Nie prawda, to Oni mnie namówili <bronił się>
-Nie było tematu <odparłam i poszłam uspać córeczkę>
Uspałam Lilkę, Bartek Nataszę, po czym poszłam u,myć Wojtka i Nikodema, bo Oni to takie papużki nierozłączki.
-Tato! <wydarł się mały Gawryszewski siedząc wraz z przyjacielem w wannie>
-Co jest?<po chwili Bartek wszedł do łazienki>
-Wykąpiesz mnie?
-Ale ciocia Was kąpie dzisiaj
-A nie możecie razem? <chłopcy spojrzeli po sobie, a my domyśliliśmy że to kolejny chytry plan> 
-Nie <oznajmił stanowczo i wyszedł>
Po kąpieli poszłam uspać Wojtka.

PERSPEKTYWA BARTKA:
Uspałem Nikodema, po czym wraz z Wojtkiem zasiedliśmy przed TV oglądając mecz naszych piłkarzy. Jagna dość długo nie schodziła wiec zajrzałem do pokoju Wojtusia. Oboje uroczo spali gnieżdżąc się na pojedynczym łóżku małego. Przeniosłem dziewczynę do Jej pokoju i ułożyłem na łóżku. Okryłem kocem, zgasiłem światło i wyszedłem.



Do moich uszu dotarła nagle jakaś melodyjka, lecz dopiero po chwili się przebudziłam, bo słyszałam Ją jakby przez mgłę. Zmógł mnie trochę sen, bo byłam wykończona dzisiejszym dniem. Na wpółprzytomna chwyciłam telefon leżący pod poduszką i nacisnęłam zieloną słuchawkę. 
-Halo! Jagna? <usłyszałam głos Iwony, na co zareagowałam zerwanym połączeniem i odrzuciłam telefon na drugą stronę łóżka>
Wciąż byłam z Nią skłócona i bolały mnie Jej słowa, nie potrafiłam tak o wybaczyć dziewczynie. Przecież i mnie coś od życia sie należy.
____________________________________________________________
Kolejny rozdzialik wędruje w Wasze łapki ;3
Jak myślicie, czy plan Wojtka oraz przebiegłych dzieciaków na połączenie swoich rodziców podoła?
Pozdrawiam ;**
~SKRzAcik 

1 komentarz:

  1. UWIELBIAM TE DZIECIAKI!!!!!!!!!!
    Do kogo należała koszulka? Co tak naprawdę ukrywa Andrzej? Czy w związku jest zawsze miło i przyjemnie? O co pokłócą się Karol i Anastazja? Na te i inne pytania znajdziesz odpowiedź w 29 rozdziale: http://niekazdemarzeniasiespelniaja.blogspot.com/2015/11/rozdzia-29.html

    OdpowiedzUsuń