Długo tutaj mnie nie było,tutaj i na innych blogach..
Stwierdziłam że to nie mój klimat,przepraszam jak kogoś zawiodłam.
Nie będę pisać już takich blogów coś innego zaczęło mi świtać w głowie.Nie wiem czy wyjedzie coś z tego ale chcę próbować.Tutaj i na innych blogach mnie już nie zobaczycie.Dziękuję za wszystko ale mimo to rezygnuje i nie skończę tych projektów...
Młoda Wdowa
sobota, 16 kwietnia 2016
Wyjaśnienia dla was
środa, 13 stycznia 2016
Wyjaśnienia
Tak wiem zawaliłam po całości,też wiem że nie usprawiedliwia mnie nic.Jeśli ktoś jeszcze tutaj zagląda to właśnie dla niego piszę to wyjaśnienie.Nowa szkoła to i nowe w większej ilości obowiązki,moje prywatne życie też takie kolorowe nie jest.Uczucie w ciągu tygodnia stracić trzy bliskie osoby.Natłok spraw z tym związanych nie pozwala mi mieć chwili dla siebie i innych ważnych osób.Sama przed sobą nie chciałam się przyznać że do tego bloga straciłam wene oraz dalszą koncepcję co ma się tutaj dziać.Przepraszam was jako czytelników oraz wspaniałą dającą mi wiele wsparcia drugą autorkę.Kiedyś tutaj powrócę (chyba)...
Na wczorajszej mszy świętej żałobnej usłyszałam takie słowa które moim zdaniem są kluczowe dla nas ludzi którzy stracili bliskich lub są w żałobie po ich śmierci:
"Płaczemy jak ktoś bliski odchodzi ale czy łzy,gorycz czy nawet żal do kogoś tam na górze zbliży zmarłego do wieczności u boku Ojca? Nie opłakuj człowieku zmarłego tylko uświadom sobie że za chwilę może Ciebie wezwie Bóg do siebie.Nie odkładaj ważnych spraw na później.Co jak przed śmiercią nie zdążysz powiedzieć dziewczynie,chłopakowi,ojcu czy matce jak bardzo ich kochasz i jak są dla ciebie ważni??"
Na wczorajszej mszy świętej żałobnej usłyszałam takie słowa które moim zdaniem są kluczowe dla nas ludzi którzy stracili bliskich lub są w żałobie po ich śmierci:
"Płaczemy jak ktoś bliski odchodzi ale czy łzy,gorycz czy nawet żal do kogoś tam na górze zbliży zmarłego do wieczności u boku Ojca? Nie opłakuj człowieku zmarłego tylko uświadom sobie że za chwilę może Ciebie wezwie Bóg do siebie.Nie odkładaj ważnych spraw na później.Co jak przed śmiercią nie zdążysz powiedzieć dziewczynie,chłopakowi,ojcu czy matce jak bardzo ich kochasz i jak są dla ciebie ważni??"
piątek, 27 listopada 2015
Dwudziesty trzeci
PERSPEKTYWA JAGNY:
Obudziłam się w objęciach Bartka. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, ale jakoś dziwnie się speszyłam jak chłopak się przebudził i spojrzał na mnie.
-Witam kochanie <zbliżył swoją twarz do mojej z tym urokliwym uśmiechem>
-Bartek... <szepnęłam przystawiając dłoń między swoją, a Jego twarzą> Dajmy sobie czas, za szybko się to potoczyło. Ja muszę wiedzieć co z Krzyśkiem i Dawidem <zamartwiałam się>
-Przepraszam <chłopak zszedł z łóżka i patrzył na mnie z pożądaniem> Dzisiaj o 13 mamy samolot do Polski, dziećmi zajmą się Wojtek i para znajomych.
-Dziękuję, że wszystko załatwiłeś <wstałam i ubierałam szlafrok>
-Nie ma za co, też się martwię o chłopaków <był zdenerwowany>
Zjedliśmy śniadanie dopinając jeszcze szczegóły naszego wylotu. Bartek wykonał jeszcze telefon do trenera z prośbą o urlop, a gdy wyjaśnił przyczyny tej decyzji, dostał go bezproblemowo. Ustaliłam z Wojtkiem, że jakby coś się działo, to ma dzwonić, zostawiłam, jakby "instrukcję obsługi" bliźniaczek, ale nie raz mi pomagał przy kąpieli, czy ubieraniu, więc mam nadzieję, że sobie poradzi.
Przyjmujący zadeklarował, ze pozmywa naczynia, a my poszliśmy się spakować. Gdy zapinałam walizkę, do mojej sypialni przyszedł Antek i Wojtuś.
-Mami, gdzie jedziemy? <zainteresował się mój synek>
-Kochanie <musnęłam Jego czółko ustami> mamusia z wujkiem Bartkiem musi wyjechać, ale Wy zostaniecie z dziewczynkami i wujkiem Wojtkiem.
-A dokiąd? <był niepocieszony>
-Do Polski, wujek Krzysiu i Dawid mieli wypadek, mamusia musi polecieć do Nich, bo są w szpitalu, wiesz, na kilka dni <przytuliłam smyka>
-Spoko ciocia, my pomożemy przy dziewczynkach <uśmiechnął się do mnie Antoś i również przytulił, na co odwzajemniłam uśmiech>
-Jagna! gotowa? <do pokoju wszedł nawołując mnie już z dołu Bartek, a na widok wtulonych do mnie chłopców oparł się o futrynę i uśmiechnął>
Na lotnisko odwiózł nas Wojtek z chłopcami, a moje córeczki zostały pod opieką żony kolegi z klubu chłopaków. Po odprawie odlecieliśmy. Cały lot nie mogłam pozbierać myśli, chciało mi się płakać od tych czarnych scenariuszy siedzących w mojej głowie.
-Spokojnie, na pewno nic poważnego się nie stało, bo już by portale społecznościowe huczały <Bartek próbował podnieść mnie na duchu>
-Obyś się nie mylił <burknęłam a chłopak objął mnie i wtulił w siebie>
Obudziłam się podczas lądowania, trzymając głowę na ramieniu Bartka. Ok 21 wraz z torbami wbiegliśmy pod uzyskany przez Bartka od Iwony adres szpitalu. Podbiegłam do pielęgniarki i próbowałam uzyskać jakichkolwiek informacji na temat stanu zdrowia chłopaków.
-A przepraszam, pani jest kimś z rodziny poszkodowanych?
-Tak, Krzysztof Ignaczak to mój wujek, a Dawid Dryja - przyjaciel.
-Pan Krzysztof przeszedł bardzo skomplikowaną operację, niestety jeszcze się nie wybudził, Jego stan jest poważny. Prawdopodobnie grozi Mu niedowład prawej strony.
-A Dawid? Co z Dawidem Dryją? <byłam bliska płaczu, na co podszedł do mnie Bartek i objął mnie swoim ramieniem>
-Niestety nie jest pani nikim z rodziny
-Proszę mi powiedzieć <zaczęłam szlochać, to było ponad mnie> To mój przyjaciel
-Mogę tylko powiedzieć, że Jego stan jest stabilny i nie ma żadnych poważnych obrażeń <oznajmiła i po moich podziękowaniach odeszła>
Wtuliłam się w Bartka. Jak to Krzysiek nie będzie mógł chodzić? Jaki niedowład do cholery, przecież On jest silny! Wyjdzie z tego, to pewnie pomyłka!! <biłam się z myślami>
Gawryszewski przywitał się z Iwoną, ja usiadłam z boku przed salą Dawida. Nagle wyszedł z Niej lekarz.
-Doktorze co z Nim?
-A Pani jest kimś z rodziny?
-To mój przyjaciel <widziałam, że nie przekonałam Go tą odpowiedzią> prawie jak brat <zaznaczyłam>
-No dobrze <uśmiechnął się> Jego stan jest dobry, jest przytomny, wybudził się już. Ma złamane żebro oraz bark, ale to nic poważnego. Już opatrzyliśmy ranę łuku brwiowego i nie jest ona głęboka, aczkolwiek podlegała szyciu.
-Mogę do Niego wejść? <spytałam z nadzieją>
-Ale tylko na chwilę, jest osłabiony <dodał>
-Dziękuję <byłam szczęśliwa>
Wzięłam dwa głębokie wdechy i weszłam do sali Dawida.
-Cześć <odezwałam się nieśmiało>
-Ja-gna... <wyszeptał>
Podeszłam bliżej i usiadłam na krzesełku obok łóżka chłopaka, a On wysunął mi dłoń, którą uścisnęłam.
-Jak Igła? <wysilił się na pytanie>
-Ponoć nie najlepiej, jeszcze się nie wybudził
-Cholera moja wina <obwiniał się>
-Co Ty gadasz? <spytałam głaskając Jego dłoń>
-Jagna, pokłóciliśmy się: Krzysiek prowadził, zacząłem temat Twój i Iwony...że powinien z Nią pogadać, że przecież Wy byłyście przyjaciółkami i musicie się wspierać. On zaczął się denerwować, że co On może, że jesteście obydwie uparte...
-Dawid... <szepnęłam, a z oczu popłynęły mi łzy> To nie Twoja wina <przytuliłam się do Niego>
Przepraszam, pójdę zobaczyć co z Krzyśkiem <oznajmiłam, na co pokiwał głową z pokrzepiającym uśmiechem>
-Cieszę się, że przyjechałaś <oznajmił pokasłując, gdy stałam już w drzwiach, na co odwróciłam się i obdarzyłam Go uśmiechem>
Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do Bartka i Iwony. Za namową chłopaka pojechaliśmy do Ignaczaków. Ani słowem nie odezwałam się do Iwony. Przywitałam się z dzieciakami i poszłam się umyć. Gdy wróciłam do pokoju z łazienki zawołał mnie Sebek na kolację.
-Ciociu uśpisz mnie? <przytuliła się do mnie Domi, gdy kończyłyśmy posiłek>
-Jasne aniołku <przytuliłam kruszynkę i musnęłam Jej czubek głowy ustami>
Dominiczka poszła się umyć, a ja dokończyłam kolację. Bartek bawił się z Sebastianem, a ja poszłam uspać małą księżniczkę.
-Ciociu tatuś wróci prawda? <spytała popłakując, na co przytuliłam Ją mocno>
-Jasne kochanie <uspokoiłam małą i przeszłam do czytania bajki>
Gdy dziewczynka spała wróciłam do pokoju, który miałam zajmować, kiedy się położyłam do pokoju wszedł Bartek.
-Rozmawiałem z Iwoną...
-Super <westchnęłam>
-Jaguś! <zaśmiał się> W tej sytuacji chyba musicie sobie nieco wyjaśnić <zmienił ton głosu na poważny>
-Masz rację, ale nie dziś <oznajmiłam, a chłopak złożył na mym policzku całusa i zniknął zamykając za sobą drzwi>
_________________________________________________________________
Jak sądzicie...czy jednak dziewczyny w tej sytuacji się pogodzą czy będą obwiniać?
Czy Igła wyjdzie z tego? No i czy Jagna i Bartek ulegną planom swoich pociech i coś między Nimi zaiskrzy? xD
Pozdrawiam ;**
~SKRzAcik
Obudziłam się w objęciach Bartka. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, ale jakoś dziwnie się speszyłam jak chłopak się przebudził i spojrzał na mnie.
-Witam kochanie <zbliżył swoją twarz do mojej z tym urokliwym uśmiechem>
-Bartek... <szepnęłam przystawiając dłoń między swoją, a Jego twarzą> Dajmy sobie czas, za szybko się to potoczyło. Ja muszę wiedzieć co z Krzyśkiem i Dawidem <zamartwiałam się>
-Przepraszam <chłopak zszedł z łóżka i patrzył na mnie z pożądaniem> Dzisiaj o 13 mamy samolot do Polski, dziećmi zajmą się Wojtek i para znajomych.
-Dziękuję, że wszystko załatwiłeś <wstałam i ubierałam szlafrok>
-Nie ma za co, też się martwię o chłopaków <był zdenerwowany>
Zjedliśmy śniadanie dopinając jeszcze szczegóły naszego wylotu. Bartek wykonał jeszcze telefon do trenera z prośbą o urlop, a gdy wyjaśnił przyczyny tej decyzji, dostał go bezproblemowo. Ustaliłam z Wojtkiem, że jakby coś się działo, to ma dzwonić, zostawiłam, jakby "instrukcję obsługi" bliźniaczek, ale nie raz mi pomagał przy kąpieli, czy ubieraniu, więc mam nadzieję, że sobie poradzi.
Przyjmujący zadeklarował, ze pozmywa naczynia, a my poszliśmy się spakować. Gdy zapinałam walizkę, do mojej sypialni przyszedł Antek i Wojtuś.
-Mami, gdzie jedziemy? <zainteresował się mój synek>
-Kochanie <musnęłam Jego czółko ustami> mamusia z wujkiem Bartkiem musi wyjechać, ale Wy zostaniecie z dziewczynkami i wujkiem Wojtkiem.
-A dokiąd? <był niepocieszony>
-Do Polski, wujek Krzysiu i Dawid mieli wypadek, mamusia musi polecieć do Nich, bo są w szpitalu, wiesz, na kilka dni <przytuliłam smyka>
-Spoko ciocia, my pomożemy przy dziewczynkach <uśmiechnął się do mnie Antoś i również przytulił, na co odwzajemniłam uśmiech>
-Jagna! gotowa? <do pokoju wszedł nawołując mnie już z dołu Bartek, a na widok wtulonych do mnie chłopców oparł się o futrynę i uśmiechnął>
Na lotnisko odwiózł nas Wojtek z chłopcami, a moje córeczki zostały pod opieką żony kolegi z klubu chłopaków. Po odprawie odlecieliśmy. Cały lot nie mogłam pozbierać myśli, chciało mi się płakać od tych czarnych scenariuszy siedzących w mojej głowie.
-Spokojnie, na pewno nic poważnego się nie stało, bo już by portale społecznościowe huczały <Bartek próbował podnieść mnie na duchu>
-Obyś się nie mylił <burknęłam a chłopak objął mnie i wtulił w siebie>
Obudziłam się podczas lądowania, trzymając głowę na ramieniu Bartka. Ok 21 wraz z torbami wbiegliśmy pod uzyskany przez Bartka od Iwony adres szpitalu. Podbiegłam do pielęgniarki i próbowałam uzyskać jakichkolwiek informacji na temat stanu zdrowia chłopaków.
-A przepraszam, pani jest kimś z rodziny poszkodowanych?
-Tak, Krzysztof Ignaczak to mój wujek, a Dawid Dryja - przyjaciel.
-Pan Krzysztof przeszedł bardzo skomplikowaną operację, niestety jeszcze się nie wybudził, Jego stan jest poważny. Prawdopodobnie grozi Mu niedowład prawej strony.
-A Dawid? Co z Dawidem Dryją? <byłam bliska płaczu, na co podszedł do mnie Bartek i objął mnie swoim ramieniem>
-Niestety nie jest pani nikim z rodziny
-Proszę mi powiedzieć <zaczęłam szlochać, to było ponad mnie> To mój przyjaciel
-Mogę tylko powiedzieć, że Jego stan jest stabilny i nie ma żadnych poważnych obrażeń <oznajmiła i po moich podziękowaniach odeszła>
Wtuliłam się w Bartka. Jak to Krzysiek nie będzie mógł chodzić? Jaki niedowład do cholery, przecież On jest silny! Wyjdzie z tego, to pewnie pomyłka!! <biłam się z myślami>
Gawryszewski przywitał się z Iwoną, ja usiadłam z boku przed salą Dawida. Nagle wyszedł z Niej lekarz.
-Doktorze co z Nim?
-A Pani jest kimś z rodziny?
-To mój przyjaciel <widziałam, że nie przekonałam Go tą odpowiedzią> prawie jak brat <zaznaczyłam>
-No dobrze <uśmiechnął się> Jego stan jest dobry, jest przytomny, wybudził się już. Ma złamane żebro oraz bark, ale to nic poważnego. Już opatrzyliśmy ranę łuku brwiowego i nie jest ona głęboka, aczkolwiek podlegała szyciu.
-Mogę do Niego wejść? <spytałam z nadzieją>
-Ale tylko na chwilę, jest osłabiony <dodał>
-Dziękuję <byłam szczęśliwa>
Wzięłam dwa głębokie wdechy i weszłam do sali Dawida.
-Cześć <odezwałam się nieśmiało>
-Ja-gna... <wyszeptał>
Podeszłam bliżej i usiadłam na krzesełku obok łóżka chłopaka, a On wysunął mi dłoń, którą uścisnęłam.
-Jak Igła? <wysilił się na pytanie>
-Ponoć nie najlepiej, jeszcze się nie wybudził
-Cholera moja wina <obwiniał się>
-Co Ty gadasz? <spytałam głaskając Jego dłoń>
-Jagna, pokłóciliśmy się: Krzysiek prowadził, zacząłem temat Twój i Iwony...że powinien z Nią pogadać, że przecież Wy byłyście przyjaciółkami i musicie się wspierać. On zaczął się denerwować, że co On może, że jesteście obydwie uparte...
-Dawid... <szepnęłam, a z oczu popłynęły mi łzy> To nie Twoja wina <przytuliłam się do Niego>
Przepraszam, pójdę zobaczyć co z Krzyśkiem <oznajmiłam, na co pokiwał głową z pokrzepiającym uśmiechem>
-Cieszę się, że przyjechałaś <oznajmił pokasłując, gdy stałam już w drzwiach, na co odwróciłam się i obdarzyłam Go uśmiechem>
Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do Bartka i Iwony. Za namową chłopaka pojechaliśmy do Ignaczaków. Ani słowem nie odezwałam się do Iwony. Przywitałam się z dzieciakami i poszłam się umyć. Gdy wróciłam do pokoju z łazienki zawołał mnie Sebek na kolację.
-Ciociu uśpisz mnie? <przytuliła się do mnie Domi, gdy kończyłyśmy posiłek>
-Jasne aniołku <przytuliłam kruszynkę i musnęłam Jej czubek głowy ustami>
Dominiczka poszła się umyć, a ja dokończyłam kolację. Bartek bawił się z Sebastianem, a ja poszłam uspać małą księżniczkę.
-Ciociu tatuś wróci prawda? <spytała popłakując, na co przytuliłam Ją mocno>
-Jasne kochanie <uspokoiłam małą i przeszłam do czytania bajki>
Gdy dziewczynka spała wróciłam do pokoju, który miałam zajmować, kiedy się położyłam do pokoju wszedł Bartek.
-Rozmawiałem z Iwoną...
-Super <westchnęłam>
-Jaguś! <zaśmiał się> W tej sytuacji chyba musicie sobie nieco wyjaśnić <zmienił ton głosu na poważny>
-Masz rację, ale nie dziś <oznajmiłam, a chłopak złożył na mym policzku całusa i zniknął zamykając za sobą drzwi>
_________________________________________________________________
Jak sądzicie...czy jednak dziewczyny w tej sytuacji się pogodzą czy będą obwiniać?
Czy Igła wyjdzie z tego? No i czy Jagna i Bartek ulegną planom swoich pociech i coś między Nimi zaiskrzy? xD
Pozdrawiam ;**
~SKRzAcik
poniedziałek, 9 listopada 2015
Dwudziestka dwójka
Drogi Czytelniku przeczytaj notatkę pod rozdziałem!
W przerwie meczowej zadzwonił mój telefon z Polskim początkiem kierunkowym.Odebrałem była to Iwona:
-Bartek -chlipała
-Iwona powoli mów co się dzieje i uspokój się .
-Jak Krzysiek z Dawidem wracali z treningu chcieli wypróbować jakąś nową drogę....i....nie zauważyli tira jadącego prosto na nich...
-Iwona do jasnej cholery czy oni żyją?
-Krzyśka operują nadal o był pasażerem i nie zapiął pasów...Dawid..on...
-Iwona mów że co z Dawidem?
-On chyba...-i rozległa się cisza..
-Iwona!-krzyczałem do rozładowanego już mojego telefonu.
- Bartek co jest?
-Dawid i Krzysiek mieli wypadek!
-Konar i Igła?!!?
-Nie Dryja i Igła.
-Co z nimi?
-Krzyśka operują a z Dawidem nie wiem bo telefon mi się rozładował.
-Bartek rezerwuj dwa bilety do Polski!
-Polecisz ciekawe z kim?!
-Nie ja idioto! Tylko i pewnie Jagna!
-A Dzieci? Pomyśl o nich!
-To chyba ty o nich nie myślisz skoro tak wrzeszczysz!
-Zarzucasz mi że nie odchodzą mnie dzieci!?
-Bartek spokojnie nic takiego nie powiedziałem! Idź do Jagny ona cię teraz najbardziej potrzebuje.. Posłucham Włodarczyka i ruszyłem do sypialni Jagny.Delikatnie ją poruszyłem:
-Bartek? -Wychrypiała swoim pięknym zapalnym głosem.
-Jaguś muszę Ci o czymś powiedzieć..
-Słucham -powiedziała już przebudowa
-Jagna Dawid z Krzyśkiem mieli poważny wypadek..
-Co z nimi!?!
-Nie wiem dokładnie ale Wojtek zarezerwował nam na jutro bilety do Rzeszowa.
-Ale co z dziećmi?!
-Wojtek i Żona Johna no i John się nimi zajmą jak my będziemy w RZESZOWIE. Teraz idź Spać bo na 9 mamy samolot.
-Bartek mam głupią prośbę..
-Tak.
-Zostaniesz ze mną i mnie przytulisz?
-Tylko pójdę się wykąpać bo nie zostawię Cię na pastwę mojego smrodu.
-Nie przesadzaj ale jak nalegał to idź do tej na parterze a ja pójdę do tej na piętrze.
-Jestem za!
Po kąpieli przebrałem się w piżamę i automatycznie ruszyłem do swojej sypialni.Ale usłyszałem ten melodyjny głos:
-Bartek? Zapomniałeś?
Było mi cholernie głupio bo sądziłem że Jagna poczuła się odrzucona zapomniana a przecież tak wcale nie było. Poczułem się jak ostatni dupek. Jak mawia Marcin Prus :
"Jeśli myślisz, że zachowałeś się jak dupek, możesz być pewny, że tak właśnie jesteś postrzegany. "
Do odważnych świat należy jak pomyślałem tak i uczyniłem i ruszyłem do sypialni Jagny.Usłyszałem jak płacze wtedy coś pękło jakaś bariera we mnie zrozumiałem kim w końcu ona dla mnie jest.Podszedłem przytuliłem się do niej delikatne i powoli nasycałem się jej upojnym zapachem dopiero po chwili wyszeptałem jej do ucha prawie bezgłośnie Przepraszam.
-Nic się takiego nie stało Bartuś tylko ja jestem za wrażliwa na ten świat powiedziała pogłaskała mnie po policzku i złożyła na nim subtelny pocałunek. Ja delikatnie i niepewnie ją objąłem w tali i swoją twarz zatopiłem w zagłębieniu jej szyi i wyszeptałem Dobrych Snów i zasnąłem w poczuciu że w tym momencie trzymam w rękach cały mój świat.. Gawryszewski tylko tego nie spieprz pomyślałem...
*****
Wyjaśniać nie będę dlaczego tyle mnie nie było bo uważam że to moje prywatna sprawa.Przeprasza za nie obecność tylko tylko powiem . A teraz do sedna:
Znikam na pewien czas bo muszę ułożyć,naprawić kilka spraw moich prywatnych,zdrowotnych jak i tych w szkole wiec za porozumieniem z drugą autorką zawieszam na bliżej nie określony czas tego bloga..Brakuje też mi czasu do bloga i weny.... Na innych będę pojawiać się sporadycznie.Jedno jest pewne wracam tutaj na pewno!
W A Ż N E !
Perspektywa BartkaW przerwie meczowej zadzwonił mój telefon z Polskim początkiem kierunkowym.Odebrałem była to Iwona:
-Bartek -chlipała
-Iwona powoli mów co się dzieje i uspokój się .
-Jak Krzysiek z Dawidem wracali z treningu chcieli wypróbować jakąś nową drogę....i....nie zauważyli tira jadącego prosto na nich...
-Iwona do jasnej cholery czy oni żyją?
-Krzyśka operują nadal o był pasażerem i nie zapiął pasów...Dawid..on...
-Iwona mów że co z Dawidem?
-On chyba...-i rozległa się cisza..
-Iwona!-krzyczałem do rozładowanego już mojego telefonu.
- Bartek co jest?
-Dawid i Krzysiek mieli wypadek!
-Konar i Igła?!!?
-Nie Dryja i Igła.
-Co z nimi?
-Krzyśka operują a z Dawidem nie wiem bo telefon mi się rozładował.
-Bartek rezerwuj dwa bilety do Polski!
-Polecisz ciekawe z kim?!
-Nie ja idioto! Tylko i pewnie Jagna!
-A Dzieci? Pomyśl o nich!
-To chyba ty o nich nie myślisz skoro tak wrzeszczysz!
-Zarzucasz mi że nie odchodzą mnie dzieci!?
-Bartek spokojnie nic takiego nie powiedziałem! Idź do Jagny ona cię teraz najbardziej potrzebuje.. Posłucham Włodarczyka i ruszyłem do sypialni Jagny.Delikatnie ją poruszyłem:
-Bartek? -Wychrypiała swoim pięknym zapalnym głosem.
-Jaguś muszę Ci o czymś powiedzieć..
-Słucham -powiedziała już przebudowa
-Jagna Dawid z Krzyśkiem mieli poważny wypadek..
-Co z nimi!?!
-Nie wiem dokładnie ale Wojtek zarezerwował nam na jutro bilety do Rzeszowa.
-Ale co z dziećmi?!
-Wojtek i Żona Johna no i John się nimi zajmą jak my będziemy w RZESZOWIE. Teraz idź Spać bo na 9 mamy samolot.
-Bartek mam głupią prośbę..
-Tak.
-Zostaniesz ze mną i mnie przytulisz?
-Tylko pójdę się wykąpać bo nie zostawię Cię na pastwę mojego smrodu.
-Nie przesadzaj ale jak nalegał to idź do tej na parterze a ja pójdę do tej na piętrze.
-Jestem za!
Po kąpieli przebrałem się w piżamę i automatycznie ruszyłem do swojej sypialni.Ale usłyszałem ten melodyjny głos:
-Bartek? Zapomniałeś?
Było mi cholernie głupio bo sądziłem że Jagna poczuła się odrzucona zapomniana a przecież tak wcale nie było. Poczułem się jak ostatni dupek. Jak mawia Marcin Prus :
"Jeśli myślisz, że zachowałeś się jak dupek, możesz być pewny, że tak właśnie jesteś postrzegany. "
Do odważnych świat należy jak pomyślałem tak i uczyniłem i ruszyłem do sypialni Jagny.Usłyszałem jak płacze wtedy coś pękło jakaś bariera we mnie zrozumiałem kim w końcu ona dla mnie jest.Podszedłem przytuliłem się do niej delikatne i powoli nasycałem się jej upojnym zapachem dopiero po chwili wyszeptałem jej do ucha prawie bezgłośnie Przepraszam.
-Nic się takiego nie stało Bartuś tylko ja jestem za wrażliwa na ten świat powiedziała pogłaskała mnie po policzku i złożyła na nim subtelny pocałunek. Ja delikatnie i niepewnie ją objąłem w tali i swoją twarz zatopiłem w zagłębieniu jej szyi i wyszeptałem Dobrych Snów i zasnąłem w poczuciu że w tym momencie trzymam w rękach cały mój świat.. Gawryszewski tylko tego nie spieprz pomyślałem...
*****
Wyjaśniać nie będę dlaczego tyle mnie nie było bo uważam że to moje prywatna sprawa.Przeprasza za nie obecność tylko tylko powiem . A teraz do sedna:
Znikam na pewien czas bo muszę ułożyć,naprawić kilka spraw moich prywatnych,zdrowotnych jak i tych w szkole wiec za porozumieniem z drugą autorką zawieszam na bliżej nie określony czas tego bloga..Brakuje też mi czasu do bloga i weny.... Na innych będę pojawiać się sporadycznie.Jedno jest pewne wracam tutaj na pewno!
niedziela, 1 listopada 2015
Dwudziestka jedynka
Następnego dnia wstałam obudzona szmerami.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Gawryszewskiego stojącego przed swoją szafą w
samym ręczniku. Momentalnie przymknęłam oczy, aby mnie nie zauważył, po czym
wyszedł. Nie mogłam już zasnąć, więc zeszłam po chwili na dół ubierając po
drodze szlafrok. Gdy weszłam do kuchni
chłopaki akurat zbierali się na trening. Bartek zmywał naczynia po śniadaniu, a
Wojtek siedział wciąż przy stole pijąc kawę i wpatrując się w telefon.
-Ty byś skończył z tym romansowaniem
<zażartował Bartek>
-Co zazdrosny? <zaśmiał się Wojtek> a tak
serio, to trzeba zaspokoić fanki na Insta i Snapie
-Ciężkie masz życie chłopcze <westchnęłam
wchodząc do kuchni>
-Cześć, wyspana? <zagaił Bartek stawiając
kubek kawy przy moim miejscu przy stole>
-A owszem, masz całkiem wygodne łóżko. Ale
przysypiałam już u siebie gdy śpiewałeś Lilce kołysanki <zachichotałam na
owe wspomnienia>
-Śmiejesz się ze mnie? <oburzył się>
-Skądże <spuściłam głowę ze znaczącym
uśmieszkiem>
-Wojtek no zbieraj się! <przestrzelił
potylicę koledze ze ślipiami wlepionymi w ekran telefonu>
-Z kim Ty tam tak romansujesz?
-Fanki zaspokaja <wyśmiał Go Bartek>
-Już nie, tu akurat z Karolem i Andrzejem
konwersacje prowadzę <wytknął nam język>
-Tato, już jedziesz? <spytał Nikodem wchodząc
do kuchni wraz z Wojtusiem za rękę>
-Tak smyku <podszedł do Niego tata i wziął
obydwóch na ręce>
-Chłopcy zrobię Wam śniadanie, ok? Płatki z
mlekiem? <uśmeichnęłam się do malców>
-Jasne <odpowiedzieli chórkiem>
Podgrzewałam mleko i kładłam na stole płatki dla
chłopców, gdy zobaczyłam Nikodema wtulonego w Bartka, chłopiec objął tatę a
jedna rękę trzymał w Jego kieszeni. Po chwili uśmiechną się znacząco do mojego
Wojtka, na co Ten pokazał Mu kciuka w górę.
-Młody gdzie te ręce? Masz swoje kieszenie, tak
nie ładnie <upomniał Go tata>
-Przepraszam. ale tato ja w piżamie nie mam
kieszeni <wytłumaczył chłopiec>
-To na górę mądralo przebrać się <polecił>
Wojtek gotowy!? <nie miał sił do przyjmującego>
-Yhym <chyba nie był do końca świadomy tego,
co mówi, bo mruknął wpół przytomnie>
-Ja idę <zmierzał do drzwi zdenerwowany na
kumpla> Wojtek!!! <wydarł się>
-Idę <mruknął i wyszedł>
-Chłopcy, co Wy tam spiskujecie, co?
<spytałam podejrzliwie>
-Myyy? niic! <udawali niewiniątka>
-Ta jasne <westchnęłam> Dobra
jedzcie
PERSPEKTYWA BARTKA:
Wyszliśmy z Włodim z domu i wsiadając do auta
podjechaliśmy pod halę, bo było już późno. Gdy wszedłem do szatni i zdjąłem
bluzę z kieszeni wyleciała jakaś kartka. Podniosłem ją, a moim oczom ukazał się
napis...dziecięcy napis: "PODOBARZ MI SIĘ~jaqa". Zacząłem się śmiać i
gdy Wojtek podszedł wybuchnął również niepohamowanym śmiechem.
-Ty!!! Ty Jej może słownik kup na pierwszą
randkę <zaśmiał się chłopak>
-Imbecylu, nie widzisz że to nie Jej pismo?
-Moje też nie <nerwowo zaprzeczył>
-A nie widzisz że to dziecięce, drukowane
kulfony <spytałem z litością>
-Ano fakt <olśniło Go nagle>
Ruszyliśmy za resztą chłopaków na salę
treningowa, gdzie oddaliśmy się ćwiczenia. Po treningu wróciliśmy do domu,
gdzie Jagna przygotowywała już obiad zagadując coś do dziewczynek leżących w
kojcu, który postawiła obok siebie. Nagle obok nas pojawili się chłopcy
spoglądając na siebie przebiegle.
-Chłopaki co Wy kombinujecie? <zagaiłem
podejrzliwie>
-Myyyy? Nic <niewiniątka...pffff>
-Nonono lepiej do słownika zajrzyjcie jak się
pisze co niektóre wyrazy <prychnąłem, a Oni skrzywili się do siebie kręcąc
głowami, że Ich plan się nie powiódł>
-A jak chcecie lekcji podrywu, to ja śmiało
udzielę <odezwał się Wojtek>
-Ty się pohamuj trochę i żadnych lekcji Im nie
udzielaj <zaznaczyłem>
-Ale dlaczego? <oburzył się przyjmujący>
-Tak dla bezpieczeństwa <zaśmiałem się>
Zjedliśmy obiad, a Jagna karmiła Nataszkę.
-Zjedz, ja Ją nakarmię <posłałem Jej ciepły
uśmiech i przejąłem od Niej naczynie z kaszką oraz malutką>
-Dziękuję <uśmiechnęła się promiennie, a
chłopaki z wujkiem zaczęli coś szeptać między sobą>
-Nie mam na dzisiaj żadnych planów, więc mogę
zając się dzieciakami, a Wy gdzieś pójdziecie się zrelaksować <zaproponował
Wojtek, choć bardziej zabrzmiało to jak nakaz>
-Bardzo chętnie, ale dziś nie byliśmy nigdzie na
dworze, więc chciałam dzieciaki wziąć na spacer
-To ja wezmę Nikodema i pójdziemy razem
<odezwałem się>
-Pewnie
<powiedziała zajadając się ogórkową>
-To idę z Wami <wyszczerzył się Wojtek,
który, dam sobie rękę uciąć, że przejął plan od chłopców>
Poszłam do łazienki, aby poprawić makijaż, po chwili uchyliły się drzwi.-Ubrać w to dziewczynki? <wszedł Bartek z dwiema bluzami dla Małych zawieszonymi na palcach za kapturki>
-Tak, możesz Im to założyć <uśmiechnęłam się spoglądając na ciuszki>
-Dobra, to idę do Nich i za chwilę jesteśmy gotowe, tylko umyję ręce <podszedł do zlewu>
Wymieniliśmy kilka zdań. Akurat kończyłam malować rzęsy, a Bartek wycierał już ręce, gdy nagle ktoś zamknął drzwi od łazienki. Niestety nie miały one zamka, tylko były na klucz…nie zauważyliśmy nawet, kiedy ten Ktoś wyjął kluczyk z wewnątrz i zamknął nas z tamtej strony.
-Ej!? <podeszłam do drzwi i walnęłam zaciśniętą pięścią w ich powierzchnię>
-Włodarczyk!!! Doigrasz się kiedyś <rozbawiony całą sytuacją Bartek oparł się o ścianę obok mnie>
Po chwili usłyszeliśmy zamykane drzwi wejściowe.
-Wziąłem dzieciaki...Wy możecie odpocząć <dobiegł nas Jego głos z zewnątrz przez uchylone okno>
-<oparta plecami o drzwi osunęłam się na ziemię> Zabiję Go, niech On mi tylko wróci do domu <wnerwiłam się>
-No to odpoczywajmy co? <roześmiał się środkowy>
-Idealne miejsce na to <burknęłam, lecz po chwili oboje parsknęliśmy śmiechem>
-No to musimy umilić sobie te godziny spędzone w swoim towarzystwie <usiadł koło mnie>
-Na początek, to Ci powiem, że nasi chłopcy coś kombinują
-To wiem...poczekaj coś Ci pokażę <wstał, nerwowo przeszukał kieszenie spodni i po chwili rozwijał już jakąś kartkę>
-Co to? <stanęłam obok Niego i chwyciłam skrawek zapisanego papieru> Hahhaha co to? <parsknęłam śmiechem>
-No co?
-Nic nic, ale synów to mamy udanych <zaśmiałam się>
-Ale że tak razem? <zapewne udał jedynie zdziwionego i wygłupiał się, na co spojrzałam na Niego z litością>
-Ale Ty głupi jesteś <pocisnęłam pięścią w Jego bark>
-I jak Ci sie podoba ta przeprowadzka? <usiadł na krawędzi wanny, gdzie po chwili podeszłam i zajęłam miejsce obok>
-No byłam sceptycznie nastawiona, ale przydało mi sie to odcięcie od problemów, przeszłości. Dzieciaki się zaaklimatyzowały i to jest najważniejsze
-No widzisz <wyszczerzył się> Wiem, że dużo ostatnio przeszłaś, ale bardzo dobrze sobie radzisz.
-Dzięki <odwzajemniłam uśmiech> A jak Ty sobie radzisz po stracie Agi, Nikuś Cię o Nią nie pyta? Bo ja się boję tego momentu, gdy dzieciaki zapytają o ojców.
-Ale Wojtek wie przecież o Maurycym i Matim
-No tak, ale wiesz, będzie dorastał i zadawał więcej pytań,a dziewczynki...ehhh jakoś obawiam sie tego i tyle
-Przestań, będzie dobrze <podtrzymywał mnie na duchu> Jasne, że pyta, ale wie że mama nad nami czuwa z nieba. Na początku byłem cholernie zły na los, na Boga, że zabrał mi Ją, ale zrozumiałem, że przecież mogłem zostać sam, a tak mam tego małego, kochanego urwisa <wymusił uśmiech> Żałujesz? <zadał pytanie>
-Czego? <nie rozumiałam o co Mu chodzi>
-No że związałaś się z Mateuszem i Twoje życie się tak potoczyło? <sprecyzował>
-Nie, bez Nich nie miałabym dzieciaków, które nadają mi motywacji do życia
Rozmawialiśmy chwilę z Bartkiem i jak to bywa w szczerych rozmowach rozkleiłam się troszeczkę. Chłopak przytulił mnie na co przymrużyłam oczy i wtuliłam głowę w Jego klatkę piersiową. Siatkarz zażartował i zaczęliśmy sie śmiać...straciliśmy równowagę i runęliśmy do wanny. Na szczęście chłopak zdążył podłożyć rękę pod głowę i nie doznał żadnych obrażeń. Ja również ponieważ to On zamortyzował mój upadek. Wybuchliśmy śmiechem i po chwili próbowałam wstać, lecz wbiłam Mu łokieć w żebra. Ponowiłam próbę ratunkową i moja twarz zawisła tuż nad twarzą Gawryszewskiego. Spojrzałam w Jego oczy, On w moje...spuściłam wzrok na Jego usta, co również uczynił...nagle klucz w zamku się przekręcił i do pomieszczenia wszedł Włodarczyk.
-Sorry! <uniósł ręce w geście poddania się i wycofał się, po czym zamknął drzwi>
Wyszliśmy z wanny wciąż śmiejąc się z przyjmującego i wychodząc z łazienki zeszliśmy do salonu, gdzie Wojtek zabawiał dzieciaki.
-Stary to nie tak jak myślisz <zaczął tłumaczyć się Bartek>
-Jasne jasne, ale powiem jedno, macie inteligentne dzieci
-Ty to jesteś zawzięty na swoje durne wyobrażenia <pokręciłam głową i udałam się do kuchni przyrządzić kolację>
Zjedliśmy posiłek i chłopcy udali sie na trening zabierając ze sobą Wojtka-Juniora i Nikodema, a ja karmiłam dziewczynki. Ok 20 wrócili spowrotem, gdy właśnie kąpałam pierwszą z moich dam.
-Daj Nataszę wytrę Ją i ubiorę, a Ty umyj drugą <zaproponował Bartek>
-Dzięki <Posłałam Mu dziękczynny uśmiech>
-Wojtek czy to był Twój plan, aby nas zamknąć w tej łaziece? Powinnam Cię udusić za to! <zaczęłam rozmowę, gdy w drodze do pokoju Lilki minęłam w przedpokoju Włodarczyka>
-Marudzisz, ja widziałem, ze nie mieliście nic przeciwko temu <wyszczerzył sie cwaniacko>
-Wiesz co! Żeby mi to było ostatni raz i ja wiem co Ty planujesz i jeszcze dzieci w to angażujesz
-Nie prawda, to Oni mnie namówili <bronił się>
-Nie było tematu <odparłam i poszłam uspać córeczkę>
Uspałam Lilkę, Bartek Nataszę, po czym poszłam u,myć Wojtka i Nikodema, bo Oni to takie papużki nierozłączki.
-Tato! <wydarł się mały Gawryszewski siedząc wraz z przyjacielem w wannie>
-Co jest?<po chwili Bartek wszedł do łazienki>
-Wykąpiesz mnie?
-Ale ciocia Was kąpie dzisiaj
-A nie możecie razem? <chłopcy spojrzeli po sobie, a my domyśliliśmy że to kolejny chytry plan>
-Nie <oznajmił stanowczo i wyszedł>
Po kąpieli poszłam uspać Wojtka.
PERSPEKTYWA BARTKA:
Uspałem Nikodema, po czym wraz z Wojtkiem zasiedliśmy przed TV oglądając mecz naszych piłkarzy. Jagna dość długo nie schodziła wiec zajrzałem do pokoju Wojtusia. Oboje uroczo spali gnieżdżąc się na pojedynczym łóżku małego. Przeniosłem dziewczynę do Jej pokoju i ułożyłem na łóżku. Okryłem kocem, zgasiłem światło i wyszedłem.
Do moich uszu dotarła nagle jakaś melodyjka, lecz dopiero po chwili się przebudziłam, bo słyszałam Ją jakby przez mgłę. Zmógł mnie trochę sen, bo byłam wykończona dzisiejszym dniem. Na wpółprzytomna chwyciłam telefon leżący pod poduszką i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo! Jagna? <usłyszałam głos Iwony, na co zareagowałam zerwanym połączeniem i odrzuciłam telefon na drugą stronę łóżka>
Wciąż byłam z Nią skłócona i bolały mnie Jej słowa, nie potrafiłam tak o wybaczyć dziewczynie. Przecież i mnie coś od życia sie należy.
____________________________________________________________
Kolejny rozdzialik wędruje w Wasze łapki ;3
Jak myślicie, czy plan Wojtka oraz przebiegłych dzieciaków na połączenie swoich rodziców podoła?
Pozdrawiam ;**
~SKRzAcik
piątek, 16 października 2015
Dwudziestka
Wróciliśmy z imprezy w dobrych nastrojach.
-Padam na ryj <oznajmił Wojtek siadając w przedpokoju na podłodze>
-Ceśc mamiś <podbiegł do nas Wojtuś>
-Smyku, dlaczego Ty nie śpisz? <spytałam kucając obok synka i zamykając Go w swoim uścisku>
-Cekam na Ciebie <przetarł oczka wierzchem dłoni>
-Chcesz pomóc wujowi? <siedzący pod ścianą Włodarczyk delikatnie wysunął w stronę malca swoją nogę i wskazując na buta rzekł podchmielonym głosem>
-To nawiet ja siam butki zdejmuję <oznajmił dumnie chłopiec>
-Widzisz ucz się <zaśmiał się do przyjmującego drugi z siatkarzy wieszając kurtkę na wieszaku, na co przyjmujący się do Niego pokrzywił>
Odprowadziłam Wojtusia do Jego pokoju i uspałam Go opowiadając bajkę. Gdy zamykałam za sobą drzwi zobaczyłam, jak Nikodem zapala lampkę nocną nad swoim łóżkiem, więc weszłam wgłąb.
-Tata już jest? <przebudził się Niko i spytał zaspanym głosem unosząc główkę znad poduszki>
-Tak jest. Śpij <uśmiechnęłam się do chłopca i podchodząc do Jego łóżka nakryłam Go i pogłaskałam po głowie>
-Byłem grzeczny <pochwalił się ziewając>
-A gdzie Wasza niania? <spytałam>
-Przyszedł jakiś Pan i poszli na taras...nie wiem <wybełkotał i zasnął>
Opuściłam pokój chłopca, po czym weszłam do swojego i z piżamą w rękach kierowałam się do łazienki. Tyle tylko, co zamknęłam a sobą drzwi i nawet nie zdążyłam przekręcić w nich zamka, a ktoś zapukał do łazienki.
-Tak? <spytałam otwierając drzwi>
-Jagna! ta kobieta nie wiadomo gdzie jest, a dziewczynki siedzą same w salonie na podłodze <poinformował mnie Bartek>
-Cholera! Kurde no, miała dzwonić jakby się coś zdarzyło. Jakby dała znać że potrzebuje wyjść to bym wróciła najwyżej
Zgasiłam światło w łazience i szybkim krokiem podążyłam do salonu. Wzięłam na ręce Lilkę, a Bartek Nataszę.
-Ej mamy złodziei <Wojtek chwiejnym krokiem przyszedł do nas i szepnął przerażony w ręku trzymając patelnię>
-Co Ty chcesz zrobić? <spytał z kpiną w głosie Bartek>
-Patelnią łeb, patelnią w łeb <zaczął podskakiwać w miejscu, na co zganiłam Go wzrokiem>
-Wojtek, my się wszystkim zajmiemy idź spać...tak będzie bezpieczniej <Bartek odprowadził Go do Jego pokoju>
-Wiesz co? jak wracałam od Wojtka weszłam do Nikusia bo się przebudził i wspomniał że jakiś facet tu był i wyszli na taras <głośno myślałam jak wrócił spowrotem do salonu>
Ruszyliśmy więc na taras, gdzie znaleźliśmy kobietę pijącą wino z jakimś mężczyzną, o którym wspomniał Nikodem. Zdenerwowana zawołałam nianię do środka,a mężczyznę wyrzuciłam za drzwi.
-Może być pani bardziej opanowana? <była bezczelna>
-Nie może <ponownie przypałętał się wstawiony Włodarczyk>
-Ja!? <prychnęłam śmiechem z zażenowania> pani też zaraz wyleci! obiecała pani zająć się dziećmi, a tu co? chłopcy ok, obudzili się...ale dziewczynki? same do łóżeczka by nie poszły przecież, a chłopcy pewnie to uczynili
-Chcieli się bawić, więc dałam im klocki <dziewczyna nie widziała niczego złego w swoim postępowaniu, Bartek widząc moje zdenerwowanie podszedł i objął mnie układając wcześniej Nastkę na swoim barku i obejmując Jej plecki ręką>
-A ja też chcę klocki <chwiejąc się na nogach Wojtek musiał dorzucić swoje 3 grosze>
-A może potrzebowały opieki i zainteresowania? <burknęłam do Niej>
-No właśnie! <Wojtek teatralnie uniósł palec wskazujący chcąc podkreślić ważność swpjej wypowiedzi>
-Zamilcz! <Bartek obdarzył przyjaciela morderczym spojrzeniem i ponownie odprowadził do pokoju>
-Proszę natychmiast wyjść! Jest pani niekompetentna <również i Ją wyrzuciłam za drzwi>
Wciąż trzymając Lilkę na rękach skierowałam się do swojego pokoju, gdzie po chwili przyszedł Gawryszewski z moją drugą córeczką. Środkowy położył się z Nią na moim łóżku opierając dziewczynkę o swoje podkulone nogi lekko nimi kołysząc mruczał tekst piosenki. Gdy tak patrzyłam na Bartka i słuchałam Jego wyczynów wokalnych chciało mi się śmiać...może i repertuar wpasowany w Jego barwę głosu, ale nad mimiką mógłby trochę popracować. Do tego widok takiego faceta jak środkowy z maleństwem na kolanach, śpiewającego kołysankę o misiach przyprawiał mnie o salwę śmiechu. Po czterech piosenkach mała już spała, na co chłopak odniósł Ją do łóżeczka. Ja wtenczas przygotowałam mleko dla markotnej już Lilianny, która za żadne skarby świata nie chciała zasnąć. Gdy dziewczynka opróżniała butelkę do pokoju wrócił Bartek.
-Idź się odśwież, a ja Ją uśpię <uśmiechnął się>
-Sugerujesz coś? <wzięłam Go pod włos>
-Nie, ja? skądże <wytknął mi język> ale okno można tu otworzyć <zaśmiał się>
-Ty jeszcze do mnie przyjdziesz <zrobiłam groźny wyraz twarzy>
Oddałam w Jego ramiona dziecko i poszłam się myć. Gdy wróciłam Bartek spał w najlepsze trzymając w objęciach mój mały skarb, aż nie mogłam powstrzymać się od zrobienia Im zdjęcia. Wyswobodziłam Lilkę z Jego uścisku i odniosłam Ją do łóżeczka. Wróciłam do swojego pokoju i nie chcąc już zrywać zmęczonego chłopaka z łóżka przykryłam Go kołdrą i zgasiłam światło. Sama poszłam do pokoju Bartka i położyłam się w wolnym łóżku, po czym natychmiast odpłynęłam w krainę Morfeusza.
_________________________________________________________________________
Oto kolejna porcja losów Jagny i Jej przyjaciół oraz dzieciaków ;D
Mam nadzieję, że Wam się podoba powrót z imprezy ^^ :P
Piszcie w komentarzach swoją ocenę/opinie...
Zapraszam również do siebie na bloga, gdzie pojawił się kolejny rozdział ;)
http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/
Pozdrawiam ;**
~SKRzAcik ;3
-Padam na ryj <oznajmił Wojtek siadając w przedpokoju na podłodze>
-Ceśc mamiś <podbiegł do nas Wojtuś>
-Smyku, dlaczego Ty nie śpisz? <spytałam kucając obok synka i zamykając Go w swoim uścisku>
-Cekam na Ciebie <przetarł oczka wierzchem dłoni>
-Chcesz pomóc wujowi? <siedzący pod ścianą Włodarczyk delikatnie wysunął w stronę malca swoją nogę i wskazując na buta rzekł podchmielonym głosem>
-To nawiet ja siam butki zdejmuję <oznajmił dumnie chłopiec>
-Widzisz ucz się <zaśmiał się do przyjmującego drugi z siatkarzy wieszając kurtkę na wieszaku, na co przyjmujący się do Niego pokrzywił>
Odprowadziłam Wojtusia do Jego pokoju i uspałam Go opowiadając bajkę. Gdy zamykałam za sobą drzwi zobaczyłam, jak Nikodem zapala lampkę nocną nad swoim łóżkiem, więc weszłam wgłąb.
-Tata już jest? <przebudził się Niko i spytał zaspanym głosem unosząc główkę znad poduszki>
-Tak jest. Śpij <uśmiechnęłam się do chłopca i podchodząc do Jego łóżka nakryłam Go i pogłaskałam po głowie>
-Byłem grzeczny <pochwalił się ziewając>
-A gdzie Wasza niania? <spytałam>
-Przyszedł jakiś Pan i poszli na taras...nie wiem <wybełkotał i zasnął>
Opuściłam pokój chłopca, po czym weszłam do swojego i z piżamą w rękach kierowałam się do łazienki. Tyle tylko, co zamknęłam a sobą drzwi i nawet nie zdążyłam przekręcić w nich zamka, a ktoś zapukał do łazienki.
-Tak? <spytałam otwierając drzwi>
-Jagna! ta kobieta nie wiadomo gdzie jest, a dziewczynki siedzą same w salonie na podłodze <poinformował mnie Bartek>
-Cholera! Kurde no, miała dzwonić jakby się coś zdarzyło. Jakby dała znać że potrzebuje wyjść to bym wróciła najwyżej
Zgasiłam światło w łazience i szybkim krokiem podążyłam do salonu. Wzięłam na ręce Lilkę, a Bartek Nataszę.
-Ej mamy złodziei <Wojtek chwiejnym krokiem przyszedł do nas i szepnął przerażony w ręku trzymając patelnię>
-Co Ty chcesz zrobić? <spytał z kpiną w głosie Bartek>
-Patelnią łeb, patelnią w łeb <zaczął podskakiwać w miejscu, na co zganiłam Go wzrokiem>
-Wojtek, my się wszystkim zajmiemy idź spać...tak będzie bezpieczniej <Bartek odprowadził Go do Jego pokoju>
-Wiesz co? jak wracałam od Wojtka weszłam do Nikusia bo się przebudził i wspomniał że jakiś facet tu był i wyszli na taras <głośno myślałam jak wrócił spowrotem do salonu>
Ruszyliśmy więc na taras, gdzie znaleźliśmy kobietę pijącą wino z jakimś mężczyzną, o którym wspomniał Nikodem. Zdenerwowana zawołałam nianię do środka,a mężczyznę wyrzuciłam za drzwi.
-Może być pani bardziej opanowana? <była bezczelna>
-Nie może <ponownie przypałętał się wstawiony Włodarczyk>
-Ja!? <prychnęłam śmiechem z zażenowania> pani też zaraz wyleci! obiecała pani zająć się dziećmi, a tu co? chłopcy ok, obudzili się...ale dziewczynki? same do łóżeczka by nie poszły przecież, a chłopcy pewnie to uczynili
-Chcieli się bawić, więc dałam im klocki <dziewczyna nie widziała niczego złego w swoim postępowaniu, Bartek widząc moje zdenerwowanie podszedł i objął mnie układając wcześniej Nastkę na swoim barku i obejmując Jej plecki ręką>
-A ja też chcę klocki <chwiejąc się na nogach Wojtek musiał dorzucić swoje 3 grosze>
-A może potrzebowały opieki i zainteresowania? <burknęłam do Niej>
-No właśnie! <Wojtek teatralnie uniósł palec wskazujący chcąc podkreślić ważność swpjej wypowiedzi>
-Zamilcz! <Bartek obdarzył przyjaciela morderczym spojrzeniem i ponownie odprowadził do pokoju>
-Proszę natychmiast wyjść! Jest pani niekompetentna <również i Ją wyrzuciłam za drzwi>
Wciąż trzymając Lilkę na rękach skierowałam się do swojego pokoju, gdzie po chwili przyszedł Gawryszewski z moją drugą córeczką. Środkowy położył się z Nią na moim łóżku opierając dziewczynkę o swoje podkulone nogi lekko nimi kołysząc mruczał tekst piosenki. Gdy tak patrzyłam na Bartka i słuchałam Jego wyczynów wokalnych chciało mi się śmiać...może i repertuar wpasowany w Jego barwę głosu, ale nad mimiką mógłby trochę popracować. Do tego widok takiego faceta jak środkowy z maleństwem na kolanach, śpiewającego kołysankę o misiach przyprawiał mnie o salwę śmiechu. Po czterech piosenkach mała już spała, na co chłopak odniósł Ją do łóżeczka. Ja wtenczas przygotowałam mleko dla markotnej już Lilianny, która za żadne skarby świata nie chciała zasnąć. Gdy dziewczynka opróżniała butelkę do pokoju wrócił Bartek.
-Idź się odśwież, a ja Ją uśpię <uśmiechnął się>
-Sugerujesz coś? <wzięłam Go pod włos>
-Nie, ja? skądże <wytknął mi język> ale okno można tu otworzyć <zaśmiał się>
-Ty jeszcze do mnie przyjdziesz <zrobiłam groźny wyraz twarzy>
Oddałam w Jego ramiona dziecko i poszłam się myć. Gdy wróciłam Bartek spał w najlepsze trzymając w objęciach mój mały skarb, aż nie mogłam powstrzymać się od zrobienia Im zdjęcia. Wyswobodziłam Lilkę z Jego uścisku i odniosłam Ją do łóżeczka. Wróciłam do swojego pokoju i nie chcąc już zrywać zmęczonego chłopaka z łóżka przykryłam Go kołdrą i zgasiłam światło. Sama poszłam do pokoju Bartka i położyłam się w wolnym łóżku, po czym natychmiast odpłynęłam w krainę Morfeusza.
_________________________________________________________________________
Oto kolejna porcja losów Jagny i Jej przyjaciół oraz dzieciaków ;D
Mam nadzieję, że Wam się podoba powrót z imprezy ^^ :P
Piszcie w komentarzach swoją ocenę/opinie...
Zapraszam również do siebie na bloga, gdzie pojawił się kolejny rozdział ;)
http://dla-kazdego-zawsze-jest-jakis-ratunek.blogspot.com/
Pozdrawiam ;**
~SKRzAcik ;3
poniedziałek, 5 października 2015
Ważne !
Posłuchajcie mnie :
Jeśli masz chwilkę czasu i używanego facebook'a to proszę zagłosuj tutaj:
https://www.facebook.com/ADAMEDSmartUP/app_1479291032393339
na pracę Publiczne Gimnazjum w Miejscu Piastowym 3 A
Moi znajomi wzięli udział w tym projekcie mi i im bardzo zależy na właśnie zdobyciu dofinansowania dla pracowni fizycznej! Każdy głos jest na wagę nowej pracowni,więc jeśli mozecie zagłosujce
Ps.Sorka za spam :D
Jeśli masz chwilkę czasu i używanego facebook'a to proszę zagłosuj tutaj:
https://www.facebook.com/ADAMEDSmartUP/app_1479291032393339
na pracę Publiczne Gimnazjum w Miejscu Piastowym 3 A
Moi znajomi wzięli udział w tym projekcie mi i im bardzo zależy na właśnie zdobyciu dofinansowania dla pracowni fizycznej! Każdy głos jest na wagę nowej pracowni,więc jeśli mozecie zagłosujce
Ps.Sorka za spam :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)