Podjechaliśmy pod odpowiedni blok, zaparkowałam auto i wysiedliśmy z auta.
-Iść z Tobą? <zapytał troskliwie>
-Nie i tak dużo mi już pomogłeś. Muszę załatwić to sama
-Dobrze zostanę w aucie, jak coś to wołaj <oznajmił, na co posłałam Mu dziękczynny uśmiech>
Weszłam na odpowiednie piętro i zapukałam w drzwi. Otworzył mi przyjmujący z niezadowoleniem wymalowanym na twarzy.
-Nie patrz tak na mnie, myślisz że sprawia mi przyjemność patrzenie na Ciebie?
-Wejdź, nie muszą wszyscy słyszeć Twego darcia <stwierdził usuwając się z przejścia i wpuszczając mnie do środka>
Usiedliśmy w salonie. Chłopak był bez koszulki ukazując tym samym swój umięśniony tors, który jeszcze nie tak dawno cholernie mnie uwodził. Wyrzuciłam z myśli owe wspomnienia i skierowałam wzrok na Jego twarz
-Mateusz, to tylko 3 dni. <oznajmiłam>
-Daj mi spokój. Przez Ciebie nie tworzymy już rodziny, to właśnie przez Ciebie dzieci nie mają ojca. <powiedział agresywnie>
-Pewnie!!! zwal teraz całą winę na mnie! To Ty się przestraszyłeś tej odpowiedzialności, to Ty okazałeś się za słaby! <wytknęłam Mu, a raczej wykrzyczałam prosto w twarz>
-Wyjdź stąd i nigdy więcej tu nie wracaj <wypchnął mnie za drzwi>
-Jeszcze nie tak dawno zajmowałeś się idealnie Wojtkiem, więc teraz mógłbyś zająć się swoimi dziećmi. Pamiętasz jak zapewniałeś mnie, że chcesz wziąć za nas odpowiedzialność, jak mocno mnie kochasz!? <wspomniałam zanim zatrzasnął mi drzwi przed nosem>
Poczułam się jak śmieć, nikomu nie potrzebny śmieć. Zeszłam na parter i z bezsilności oparłam się o ścianę, zjechałam po niej plecami i usiadłam na podłodze przyciągając nogi do klatki piersiowej, a twarz chowając w dłoniach, po czym wydałam z siebie bolesny płacz. Po chwili poczułam czyjąś obecność obok mnie, ni obchodziło mnie to wtedy.
-Nie płacz przez tego dupka. Zostawisz dzieci u mnie, a najwyżej ja z nim porozmawiam i jeśli zmieni zdanie to za Twoją zgodą przejmie opiekę nad Nimi. Ok? <kucnął przy mnie i mocno mnie przytulił>
-Dziękuję <wstaliśmy z ziemi i wtuliłam się w Jego ramiona>
-Choć wracamy do mnie <oznajmił>-Możemy chwilę się przejść? Nie chcę w takim stanie wracać do dzieciaków...
-Nie ma sprawy <posłał mi swój wyrozumiały uśmiech>
Wyszliśmy z osiedla, na którym mieszka Mika i skierowaliśmy się na plażę.
-Choć pokażę Ci jedno fajne miejsce, gdzie zawsze przychodzę, gdy mam wszystkiego dość.
Chłopak zabrał mnie na klif nad plażą. Widok stamtąd był bardzo ładny.
-Mogę wiedzieć, jak sobie poradziłeś przez tyle lat sam z dzieckiem? <spytałam spoglądając w dół na rozbijające się o brzeg fale>
-Dużo pomogła mi sąsiadka, ta które zajmuje się teraz dziećmi. Po śmierci mamy Nikodema wzięła Go do siebie na kilka miesięcy, bo ja nie potrafiłem się otrząsnąć. Byliśmy małżeństwem kilka lat, wiedziałem że już nigdy nie pokocham innej kobiety. Nie mogłem sie pogodzić, że przez Niego nie ma już ze mną Agi...ale to było głupie myślenie wywołane bezsilnością, bo co dziecko jest winne...teraz jak za każdym razem patrzę na małego to widzę w Jego oczach, uśmiechu właśnie Ją.
-Przykro mi <tylko tyle byłam w stanie powiedzieć> Pogodziłeś się już z Jej odejściem? Bo ja, choć byłam z Mateuszem, to pamięć o Maurycym wciąż daje o sobie znać
-Wiesz...ja Ją mam w sercu i pamięć o Niej będzie żywa we mnie, Niko wie, ze mama jest u Aniołków
-To tak jak Wojtuś <blado się uśmeichnęłam>-Poradzisz sobie, nie możesz się tylko załamać. Mati się zmienił i to bardzo, czuję że coś musi być na rzeczy...ale zrobimy tak: Ty jedziesz normalnie z klubem na mecz, dzieciaki zostają u mnie, a w międzyczasie postaram się przemówić temu głąbowi do rozumu
-Dziękuję <uśmeichnęłam się dziękczynnie> Wiesz, jak tracisz drugą bliska osobę, to już czasem nie widzisz sensu...<przerwał mi>
-Masz dla kogo żyć...masz wspaniałe dzieci! <krzyknął, jakby sie wystraszył mojej wypowiedzi>
-Spokojnie, wiem o tym, ale czasem są takie chwile, gdzie chciałoby się krzyczeć i złagodzić wewnętrzny ból <chłopak przytaknął mi i objął mnie>
-Wracajmy <stwierdził>
Pół godziny później byliśmy już w domu środkowego, gdzie wypiłam herbatę, a następnie pożegnałam się z dziećmi i ruszyłam w drogę powrotną do Krosna, bo rano czekał mnie wyjazd, a jeszcze byłam niespakowana.
-Pa mamusiu, będę tęsknił <gdy ubierałam buty Wojtek wskoczył mi na kolana i mocno zaplótł rączki za szyją>
-Kochanie to tylko kilka dni
-Ale wrócisz? <upewnił się, a w moich oczach pojawiły sie łzy>
-Oczywiście syneczku, papa. Bądź grzeczny i pomagaj wujkowi przy siostrzyczkach, obiecujesz?
-Tak jest <zasalutował mi>
-Chodź nie płacz, mama wróci. Moja cały czas jest przy mnie pilnuje mnie, tak mówi tatuś, a On nigdy nie kłamie <za rękę złapał Go Nikodem i pobiegli sie bawić>
-Odprowadzę Cię <oznajmił Bartek i odprowadził mnie pod auto>
-Jakby coś się działo to dzwoń
-Zajmę się Nimi jak najlepiej potrafię <zadeklarował>
-W końcu Ty nigdy nie kłamiesz <zachichotałam cicho na wspomnienia słów synka Gawryszewskiego>
-No właśnie <zaśmiał się środkowy> A Wojtkiem i Jego pytaniami sie nie przejmuj, ciężko Mu jest i boi się, że tak jak odszedł Twój pierwszy mąż, potem Mateusz, tak i Ty Go zostawisz to normalne
-Zdaję sobie z Tego sprawę, ale bolą mnie takie stwierdzenia
-Dorośnie do pewnych rzeczy
PERSPEKTYWA BARTKA:
Pożegnałem się z Jagną i wymieniłem numerami telefonów, w razie potrzeby. Widzę, ze nie tylko mnie spotykają takie rzeczy w życiu, gdzie myślimy że jesteśmy sami, ale tak na prawdę mamy wokół siebie ludzi, na których nie zwracaliśmy wcześniej uwagi. Mi bardzo pomógł Wojtek Grzyb i Jego rodzina oraz oczywiście moja sąsiadka. Zamierzam pogadać z Mateuszem, bo chłopak, albo stracił mózg, albo ma jakieś poważne kłopoty, że się tak zachowuje. Dostałem w nocy sms'a od Jagny:
"Dojechałam ;) Jak tam moje szkraby, mocno dają w kość?"
"Prawdziwe aniołki...bliźniaczki w porównaniu z Nikodemem, gdy był w Ich wieku, to święte dzieciaki"
"Mam nadzieję że tak pozostanie. A Wojtek trzyma się?"
"Tak, pomógł wykąpać małe a teraz usypiam obydwóch panów"
"To przekaż Im buziaki i nie przeszkadzam"
"Wyśpij się i niczym nie przejmuj. Dobranoc"
Spakowałam walizkę, umyłam się, zjadłam szybką kolację w formie jogurtu i odpłynęłam do krainy Morfeusza nastawiając jeszcze wcześniej budzik.
__________________________________________________________________
Zaskoczyła Was postawa Bartka? a może Mateusza?
Czy Waszym zdaniem Mika przejmie opiekę nad dziećmi?
Czekam na Waszą opinię w komentarzu
Pozdrawiam ;**
~SKRzAcik
-Kochanie to tylko kilka dni
-Ale wrócisz? <upewnił się, a w moich oczach pojawiły sie łzy>
-Oczywiście syneczku, papa. Bądź grzeczny i pomagaj wujkowi przy siostrzyczkach, obiecujesz?
-Tak jest <zasalutował mi>
-Chodź nie płacz, mama wróci. Moja cały czas jest przy mnie pilnuje mnie, tak mówi tatuś, a On nigdy nie kłamie <za rękę złapał Go Nikodem i pobiegli sie bawić>
-Odprowadzę Cię <oznajmił Bartek i odprowadził mnie pod auto>
-Jakby coś się działo to dzwoń
-Zajmę się Nimi jak najlepiej potrafię <zadeklarował>
-W końcu Ty nigdy nie kłamiesz <zachichotałam cicho na wspomnienia słów synka Gawryszewskiego>
-No właśnie <zaśmiał się środkowy> A Wojtkiem i Jego pytaniami sie nie przejmuj, ciężko Mu jest i boi się, że tak jak odszedł Twój pierwszy mąż, potem Mateusz, tak i Ty Go zostawisz to normalne
-Zdaję sobie z Tego sprawę, ale bolą mnie takie stwierdzenia
-Dorośnie do pewnych rzeczy
PERSPEKTYWA BARTKA:
Pożegnałem się z Jagną i wymieniłem numerami telefonów, w razie potrzeby. Widzę, ze nie tylko mnie spotykają takie rzeczy w życiu, gdzie myślimy że jesteśmy sami, ale tak na prawdę mamy wokół siebie ludzi, na których nie zwracaliśmy wcześniej uwagi. Mi bardzo pomógł Wojtek Grzyb i Jego rodzina oraz oczywiście moja sąsiadka. Zamierzam pogadać z Mateuszem, bo chłopak, albo stracił mózg, albo ma jakieś poważne kłopoty, że się tak zachowuje. Dostałem w nocy sms'a od Jagny:
"Dojechałam ;) Jak tam moje szkraby, mocno dają w kość?"
"Prawdziwe aniołki...bliźniaczki w porównaniu z Nikodemem, gdy był w Ich wieku, to święte dzieciaki"
"Mam nadzieję że tak pozostanie. A Wojtek trzyma się?"
"Tak, pomógł wykąpać małe a teraz usypiam obydwóch panów"
"To przekaż Im buziaki i nie przeszkadzam"
"Wyśpij się i niczym nie przejmuj. Dobranoc"
Spakowałam walizkę, umyłam się, zjadłam szybką kolację w formie jogurtu i odpłynęłam do krainy Morfeusza nastawiając jeszcze wcześniej budzik.
__________________________________________________________________
Zaskoczyła Was postawa Bartka? a może Mateusza?
Czy Waszym zdaniem Mika przejmie opiekę nad dziećmi?
Czekam na Waszą opinię w komentarzu
Pozdrawiam ;**
~SKRzAcik
Nie mogę zrozumieć postępowania Mateusza. Mam cichą nadzieję, że Bartkowi uda się czegoś dowiedzieć.
OdpowiedzUsuńJuż w kolejnym rozdziale wszystko będzie jasne ;)
UsuńPozdrawiam ;**
Zarąbisty rozdział!!! Mam nadzieję ze Mateusz się pamięta ... Ale nie wiem czemu Ale wydaje mi się ze Bartek i Jagna coś ze sobą będą ;) nie no fajnie by było byliby dużą słodką rodziną :) czekam na kolejny !!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i weny życzę :*