piątek, 21 sierpnia 2015

Trzynastka

Iwona wróciła do domu, a ja musiałam zacząć normalnie funkcjonować. Wstawałam rano, najczęściej z dość sporą rezerwą czasową, budzona przez dziewczynki. Przewijałam moje małe damy, karmiłam, po czym robiłam śniadanie Wojtkowi i sobie, budząc chłopca i pomagając Mu się ubrać. W drodze do pracy prowadziłam synka do przedszkola, a dziewczynki, za pozwoleniem prezesa, mogły te 8 godzin spędzić ze mną. Po pracy odbierałam synka z przedszkola a następnie robiąc po drodze zakupy wracaliśmy do domu. Obiad, karmienie, usypianie bliźniaczek, pomoc chłopcu w zadaniach czyli najczęściej kolorowanki, szlaczki czy literki, zabawa z Nim, przygotowanie kolacji, przewijanie, karmienie, kąpanie, usypianie maluszków, kąpiel Wojtka. Gdy cała trójka już spała pozwalałam sobie zejść do salonu i włączyć telewizor. Najczęściej chodziło jedynie o tą bijącą z ekranu łunę, bo moje myśli były skierowane na wspomnienia...Maurycy, Mateusz...a już miałam nadzieję, że wszystko zaczyna się układać. Samej mi było ciężko z chłopcem, a co dopiero z trójką, ale dzieci dodawały mi motywacji, bo miałam dla kogo żyć i się starać unormować swoje życie. Ta monotonia często zmuszała mnie do takich przybijających przemyśleń i często nawet do chwili słabości, którą oznaczały łzy. Dziś było trochę inaczej. Gdy tak kolejny wieczór oglądałam TV, a nawet nie widziałam co leci, bo byłam skupiona na przemyśleniach ktoś zapukał do drzwi. Nie miałam ani siły ani ochoty otwierać, lecz stwierdziłam po chwili, że jeśli tego nie uczynię to ten Ktoś obudzi mi dzieci. Otarłam z policzków słoną ciesz i powędrowałam do korytarza. Zerknęłam przez judasza, a moim oczom ukazała się postać Dawida. Otworzyłam w pośpiechu drzwi.
-Hej <przytuliłam przyjaciela> Co Ty tu robisz o tej porze? 
-Hej przyjechałem odwiedzić przyjaciółkę, nie wolno?
-A treningi, klub?
-Spokojnie, dostałem urlop <spojrzałam na Niego pełna podejrzeń> No mam małą kontuzję i nie mogę trenować <oznajmił pokornie się uśmiechając>
-Wejdź <wpuściłam wreszcie gościa do środka i pokierowałam do salonu, gdzie zapaliłam światło> Zjesz coś?
-Nie dzięki, ale poproszę wodę <skierowałam się do kuchni i po chwili wróciłam ze szklanką cieczy>
-Jaką kontuzję?
-Aaa niewielki uraz kręgosłupa szyjnego, ale treningi musiałem odpuścić, nic takiego <machnął ręką> Jagna co się stało? Płakałaś?
-Nie to ze zmęczenia <spuściłam głowę w dół>
-Nie oszukasz mnie, popatrz na mnie <podszedł do mnie i odgarnął dłonią grzywkę z moich oczu> Dalej myślisz o tym dupku?
-Myślę o życiu, które zawsze mi się wali. Dlaczego nie mogę mieć ułożonego życia jak Ty, co? <z moich oczu poleciały kolejne słone krople, na co chłopak mnie przytulił>
-Nie zawsze coś, co widzisz z zewnątrz jest idealne po głębszym wpatrzeniu się w to <usiedliśmy na podłodze opierając się o łóżko> Powiesz co się dzieje?
Wzięłam głęboki wdech, ale nie potrafiłam zacząć tej rozmowy. Położyłam głowę na ramieniu chłopaka i trwaliśmy w ciszy. Zawsze mnie rozumiał, nawet bez słów, wystarczała nam wzajemna obecność. Po kilkunastu minutach spojrzałam Mu w oczy, chwycił moją dłoń, a ja zaczęłam mówić. Opowiedziałam o swojej sytuacji. 
-Widziałem Go, ale nie był sam. Podszedłem i zaczepiłem pytając czy szybko się pocieszył i czuje się dobrze mając gdzieś dzieci. Popatrzył na mnie oburzony i stwierdził, że ma teraz inne życie i to nie moja sprawa.
-Nie próbuj ratować czegoś, czego nie ma. Gdyby nie moja amnezja, to może bylibyśmy dalej szczęśliwym małżeństwem, szczęśliwą rodziną.
-Nie obwiniaj się, bo sam wybrał. Gdyby był prawdziwym facetem, to by ratował rodzinę, troszczyłby się o dzieci.
-Nie mogę gdybać...muszę być silna dla maluszków
-Jakbyś czasem potrzebowała się wypłakać, to masz mój numer <uśmiechnął się>
-Dzięki <wtuliłam się w mocno umięśnione ramiona Dawida>
Przygotowałam łózko dla gościa i poszłam się umyć, po czym położyłam się w swojej sypialni i  zasnęłam. Nad ranem obudził mnie płacz dziewczynek...gdy wstałam z łóżka i zaspana podążałam w kierunku Ich pokoju nagle płacz ustał, a ja usłyszałam głos siatkarza.
-Połóż się, zajmę się Nimi 
-I tak muszę zrobić śniadanie, zaprowadzić Wojtka do szkoły i pójść do pracy
-To się szykuj, bo jak widzisz chyba mnie polubiły te Twoje damy <uśmiechnął się uroczo wychodząc mi na przeciw do korytarza i bełkotając coś do małej>
Wykonałam codzienne poranne czynności w kuchni oraz obudziłam synka, po czym poszłam się ubrać. Gdy chciałam zacząć przygotowywać dziewczynki do wyjścia Dawid zapewnił mnie że z Nimi zostanie. Po śniadaniu wraz z Wojtkiem wyszłam z domu instruując jeszcze chłopaka w zadaniach przy bliźniaczkach. Jakoś byłam o Nie spokojna i mogłam solidnie wypełniać swoje obowiązki. Taki przyjaciel jak Dawid to dar. W drodze powrotnej odebrałam chłopczyka i robiąc po drodze małe zakupy wróciliśmy do domu. Mały brunecik opowiadał cały czas o przedszkolu, co robił i o czym rozmawiali dzisiaj.
-Najysiowalem naś <pokazał rysunek, gdy wychodziliśmy ze sklepu>
-A to kto? <wskazałam na jedną z postaci>
-Jak to ktio? <zdziwił się> tiatia <pokazał rządek białych perełek>
-A dlaczego nie ma rączek? <dopytywałam>
-Bo ma sksidelka. Jeśt aniolkiem i patsi na mnie z nieba <z trudem ukryłam łzy wzruszenia i biorąc chłopca na ręce wtuliłam w siebie i dałam całusa w policzek>
Wiem, że najtrudniejsze dopiero się zacznie, gdy dziewczynki zaczną pytać o swego ojca. Wojtuś rozumie, że tatuś jest w niebie, ale co ja Im powiem? Że ojciec nas nie chciał i okazał się zwykłym palantem, bo dana sytuacja była dla Niego zbyt ciężka... Odgoniłam te myśli, bo co się będę martwić na zapas. Muszę się cieszyć z tego co mam- ze wspaniałych dzieci i przyjaciół.
W domu przywitał mnie widok Dawida w fartuszku, przyrządzającego obiad. Dziewczynki smacznie spały, a mały poszedł się przebrać.
-Hmmmmm co tak ładnie pachnie? <zrobiło mi się bardzo miło, że chłopak mi tak pomaga>
-Ja <odpowiedział z dumą>
-No chyba nie <parsknęłam śmiechem>
-Pichcę obiadek <odpowiedział już na serio>
-Przecież nie musiałeś <dałam Mu przyjacielskiego całusa w policzek na powitanie>
-Ale chciałem
-Daj dokończę <chciałam przechwycić od Niego łyżkę i dopchać się do kuchenki>
-Nie bo zepsujesz <wystawił mi język i wygonił z kuchni, na co poszłam do synka>
Po smacznym obiedzie pozmywałam naczynia, a środkowy bawił się ze swoim chrześniakiem. 
-Dziś przejmuję dowodzenie, a Ty idziesz się pobawić <oznajmił wchodząc do kuchni i opierając się o blat będący za mną>
-Nie! <zaprzeczyłam> Co sama będę się bawić?
-Nie sama, coś Ty...nie skazał bym Cię na to. Skontaktowałem się z Ulą i namawiać Jej nie musiałem.
-A Ty? Ja się będę bawić a Ty za niańkę, o nie <oznajmiłam oschłym lecz stanowczym tonem>
-Spokojnie, muszę doleczyć kontuzję. Dobrze mi to zrobi <uśmiechnął się>
Nie chcąc się z Nim spierać postanowiłam pójść. Założyłam odpowiednią kreację, poprawiłam trochę swój wygląd i ok 18 podjechała po mnie przyjaciółka. Już po chwili wywijałyśmy na parkiecie i nie potrzebowałyśmy nawet do tego %, bo oczywiście nie piję, ze względu na karmienie piersią bliźniaczek. Potrzebna mi była chwila wytchnienia i rozluźnienia się. Byłam bardzo wdzięczna dawidowi, jak i Ulce. Wybawiłyśmy się, pogadałyśmy... Ok 01:30 przyjaciółka odwiozła mnie do domu, a sama, ze względu na pracę ruszyła w drogę powrotną do swojego mieszkania. Zapomniałam kluczy, a drzwi był zamknięte, więc musiałam obudzić Dawida dzwoniąc do Niego na telefon, aby nie pobudzić małych. Po chwili chłopak zszedł i wpuścił mnie do środka. 
-Jak sobie poradziłeś?
-Wojtuś był grzeczny, pomógł mi...miły, uczynny chłopak, wdał się w chrzestnego <prychnęłam na Jego słowa>
-Oby nie <zachichotałam> A dziewczynki?
-Też spoko, tylko podczas kąpania miałem małe komplikacje <zdjęłam buty i skierowaliśmy się do salonu>
-Co się stało? <zaniepokoiłam się>
-Nic takiego. Wykąpałem Lilkę i odłożyłem Ją obok Nataszki. Gdy chciałem wziąć tą drugą, to pomyliłem się, bo obydwie były rozebrane i Lila została wykąpana dwa razy i dopiero gdy Ją uśpiłem zająłem się Natką <powiedział a ja zaczęłam się śmiać>
-Oj musisz nabrać wprawy Dawidku <parsknęłam> Dobranoc <udałam się do pokoju i zasnęłam>
_______________________________________________________
Witam Was trzynastką ^^
Podjęłam współpracę z Achlys i mam nadzieję, że podołam wyzwaniu ;)
Tu jest pierwszy rozdział w moim wykonaniu na tym blogu, więc zostawiam Wam do oceny ;3
Pozdrawiam ;**
~Skrzacik 

3 komentarze:

  1. Mam nadzieje, że wszystko jakoś się ułoży.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam :D <3
    Zapraszam do mnie :) w-rytm-siatkarskich-serc.blogspot.com/
    Mam 3 rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  3. http://ojciecktoryzawszepamietal.blogspot.com/2015/09/top-10-blogow.html
    Zostałaś (SKRzAcik) nominowana do Top 10 blogów :*

    OdpowiedzUsuń